Co niesie tydzień (8 – 14 II)

8 lutego – V niedziela zwykła

 

SPRAWIEDLIWY CIERPI Z BOGIEM I DLA BOGA

 

Pierwsze czytanie z tej niedzieli (Hi 7,1-4.6-7) mówi o próbie wiary przez cierpienie, jakiej został poddany Hiob. Bóg dozwolił, aby zrabowano mu majątek, aby utracił dzieci i zdrowie. Ta próba jego wiary stała się momentem zwrotnym w rozumieniu cierpienia. Nie zawsze ono jest karą za grzechy, ale jest przede wszystkim pracą dla królestwa niebieskiego, bo przecież Bóg Synowi swojemu nie przepuścił, ale Go za nas wszystkich wydał, aby nas zbawić. Wydał Go na śmierć krzyżową. Święty Hiob w pewnym momencie mówi: bojowaniem jest życie człowieka. Z kim to bojowanie i dla kogo? – takie się rodzi pytanie. Oczywiście, przede wszystkim z szatanem, bo przez szatana przyszło cierpienie na świat. I oczywiście dla Boga, bo Bóg potrzebuje pomocników w dziele zbawienia.

Ewangelia (Mk 1,29-39) z kolei mówi o uzdrowieniu teściowej Szymona Piotra, która leżała w gorączce i o uzdrowieniu innych chorych. Przynoszono do Niego chorych i opętanych, ludzi dotkniętych rozmaitymi chorobami, a On ich uzdrawiał. W tym zestawieniu są jak gdyby dwie strony tego samego medalu. Z jednej strony cierpienie podejmowane dobrowolnie ma wymiar zbawczy, z drugiej strony Ten, który przez cierpienie zbawił świat, leczy, uzdrawia i daje tę moc tym, którzy w Niego wierzą.

Inny wyraz trudu dla Boga jest w drugim czytaniu z Listu do Koryntian (1 Kor 9,16-19.22-23), w którym święty Paweł Apostoł mówi: Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii. Trud głoszenia Ewangelii w jego przypadku (bez jakichkolwiek korzyści, bo utrzymywał się z wykonywania w nocy namiotów) polegał na tym, że głosząc Ewangelię bez żadnej zapłaty, nie korzystał z praw, jakie dawała mu Ewangelia. – Tak więc nie zależąc od nikogo, stał się niewolnikiem wszystkich, aby tym liczniejsi byli ci, których pozyskał – tłumaczy. Stał się wszystkim dla wszystkich, żeby ocalić przynajmniej niektórych.

Mocarze wiary, którzy biorą siłę od Chrystusa, są bojownikami dobra czy to przez cierpienie czy przez trud bezinteresowny, aby upodobnić się do przewodnika wiary – do Chrystusa.

Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii

 

9 lutego – Poniedziałek

 

WSZYSTKO, CO STWORZONE, STAŁO SIĘ PRZEZ SŁOWO

 

Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. Ten początek Ewangelii świętego Jana Apostoła bardzo koreluje z dzisiejszym pierwszym czytaniem z Księgi Rodzaju (Rdz 1,1-19) o stworzeniu świata. Właśnie rzekł Bóg i stało się. Stworzył Bóg wszystko przez swoje Słowo, przez swojego Syna Jednorodzonego, który stał się Człowiekiem.

Ten Syn w Ewangelii dzisiejszej (Mk 6,53-56) uzdrawia chorych. Ludzie biegli do Niego z całej okolicy, znosząc chorych. Gdziekolwiek chodził – do wsi czy do miast – kładli tam na otwartych miejscach chorych i prosili, by ci mogli dotknąć choć frędzli Jego płaszcza. I wszyscy odzyskiwali zdrowie.

Czym zatem jest zdrowie i choroba wobec aktu stwórczego Boga, wobec Stworzyciela i Odkupiciela? Narodzenie, życie i śmierć to udział stworzenia w tajemnicy bytu i urzeczywistnione dobro w istocie materii.

Słowo stało się Człowiekiem i Odkupicielem człowieka.

 

10 lutego – Wtorek

 

CZŁOWIEK MA NACZELNE MIEJSCE W STWÓRCZEJ HARMONII BOGA

 

W pierwszym czytaniu z Księgi Rodzaju (Rdz 1,20-2,4a), które jest dokończeniem z poprzedniego dnia, jest o stworzeniu zwierząt i ludzi. Po stworzeniu świata Pan Bóg „napełnił” – tak można powiedzieć ziemię istotami żywymi. A stwarzając ludzi, powiedział im: Bądźcie płodni, rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną i abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem, gadem i płazem. Stworzył to wszystko Pan Bóg według swoich praw i polecił człowiekowi te prawa Jego przestrzegać i kontynuować, panując nad ziemią. Tymczasem człowiek postępował według własnych zachcianek, w konsekwencji czego musiał opuścić raj, a później czynił zło na ziemi.

O tym ludzkim postępowaniu, nie mającym nic wspólnego z prawami Bożymi mówi Ewangelia z tego dnia (Mk 7,1-13). Podkreśla ona, że tradycje ludzkie były stawiane ponad Prawo Boże. Otóż, Żydzi, zamiast czynić sprawiedliwość i miłosierdzie, które zaniedbywali nawet w stosunku do własnych rodziców, wymyślali przeróżne tradycje nie mające nic wspólnego z Prawem Bożym i dobrem, wręcz przeciwnie – zamieniające wiarę w zewnętrzne pozory. Pan Jezus przypomniał im proroka Izajasza, który powiedział o nich: „Ten lud czci mnie wargami, ale sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi”. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji (…).

Ludzkie tradycje zniewalają serca, odrzucając miłość

 

11 lutego – Środa

 

RAJSKIE NIEPOSŁUSZEŃSTWO UCZYNIŁO W CZŁOWIEKU SKAZĘ POPYCHAJĄCĄ GO DO ZŁEGO

 

W pierwszym czytaniu, w dalszym ciągu pochodzącym z Księgi Rodzaju (Rdz 2,4b-9.15-17), mowa jest o stworzeniu człowieku i umieszczeniu go w raju. Pośrodku rajskiego ogrodu znajdowało się drzewo poznania dobra i zła, którego to owoców zakazał Bóg człowiekowi spożywać. Powiedział: Nie wolno ci ich jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz. Jak wiemy niestety człowiek nie posłuchał Bożego polecenia i spróbował owocu poznania dobra i zła. Od tego czasu człowiek zapoznał się ze złem, które go pociąga. Od tego czasu człowiek bardziej skłonny jest do złego niż do dobrego. Dlatego wymyśla różne rzeczy i sprawy, nazywając duchowymi i wartościowymi to, co nie ma nic wspólnego z Bogiem, a równocześnie często odrzuca to, co jest dobre i Boże, zamieniając to na wymiary doczesne i materialne.

O tym mówi Ewangelia według świętego Marka (Mk 7,14- 23). Na zarzuty, jakie mu czyniono że nie przestrzega zasad rytualnej czystości, Jezus odpowiedział: Nic nie wychodzi z zewnątrz z człowieka, co mogłoby go uczynić nieczystym, lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Tak uznał wszystkie potrawy za czyste. Na osobności wytłumaczył to uczniom, mówiąc, ze co wychodzi z człowieka, z jego duszy, z jego wnętrza, czyni go nieczystym – a więc: złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota.

Ta skłonność do tego, aby zamieniać prawo Boże na prawo ludzkie twa do dziś. I w dzisiejszej kulturze również dostrzegamy, że bardziej szanowane są wymyślone i przewrotne ludzkie prawa niż proste i odwieczne prawo Boże służące życiu.

Nieczystość duchowa ma źródło w przewrotności duszy i twardości serca

 

12 lutego – Czwartek

 

MĘSKOŚĆ I KOBIECOŚĆ JEST DAREM DLA CZŁOWIEKA NA ŻYCIE I MIŁOŚĆ

 

W pierwszym czytaniu – w dalszym ciągu z Księgi Rodzaju (Rdz 2,18-25) – jest o stworzeniu kobiety. Niedobrze było człowiekowi samemu, nie wystarczyło mu towarzystwo istot żywych, zwierząt, dlatego Pan Bóg pogrążył Adama w głębokim śnie, wyjął jedno z jego żeber i z niego zbudował niewiastę – tak to jest opisane. I przyprowadził ją do mężczyzny, a on powiedział: Ta jest kością z mojej kości, ciałem z mego ciała; będzie się zwała niewiastą. Dlatego mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją, łączy się z żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem. To że na widok niewiasty Adam powiedział, że jest ciałem z jego ciała i kością z jego kości, mówi o łączności – dokładnej i całkowitej – mężczyzny i kobiety. Mają taką samą budowę, taki sam mózg i całą strukturę cielesną. Tylko duch indywidualny każdego pochodzi od Boga.

Kobieta, jak i mężczyzna, jest w swoim sercu nosicielem najwyższych wartości. Dowodem na to jest Ewangelia z dzisiejszego dnia (Mk 7,24-30). Syrofenicjanka prosiła Chrystusa, aby wyrzucił z jej córki złego ducha. On nie chciał, ponieważ przede wszystkim przyszedł do Żydów, a ona nie była z narodu żydowskiego. Powiedział do niej nawet, niejako na próbę, aby sprawdzić jej wiarę: Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom, a rzucić psom. A ona Mu odparła: Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jadają z okruszyn dzieci. To otworzyło dla niej drzwi łaski, bowiem Chrystus powiedział: Idź, zły duch opuścił twoją córkę.

Kobiety w większej mierze są przewodniczkami wiary. To na nich spada ciężar wychowania dzieci i troska o pobożne życie w rodzinach.

Wiara i cierpliwość jest siłą kobiety

 

13 lutego – Piątek

 

TAJEMNICA NIEPRAWOŚCI PRZERAŻA I ZNIEWALA

 

Piątkowe czytanie z Księgi Rodzaju (Rdz 3,1-8) o grzechu pierworodnym przedstawia złamanie zakazu o niezrywaniu owocu z drzewa zakazanego. W tym fragmencie znajdujemy dialog między wężem a niewiastą. Wąż stopniowo naprowadza ją na myśl, że Bóg z zazdrości zakazał jedzenia tego owocu, aby ludzie Mu nie dorównali, poznając dobro i zło w takiej mierze jako On sam. Niewiasta, widząc, że owoc jest dobry do jedzenia i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy, zerwała, skosztowała i dała mężowi. Wtedy otworzyły im się oczy i poznali, że są nadzy.

Z kolei Ewangelia według świętego Marka (Mk 7,31-37) mówi o uzdrowieniu głuchoniemego. Poproszono Chrystusa, aby go uzdrowił. Wziął go wówczas na bok od tłumu, włożył palce w jego uszy, śliną dotknął mu języka i rzekł Effatha, a więzy języka mu się rozwiązały. Ten dar mowy i słuchu, jaki człowiek posiada, jest darem, dzięki któremu możliwa jest wspólnota, wymiana myśli, wszelki postęp i zdobywanie wartości. Ale trzeba pamiętać o tym, że ten dar mowy i słuchu nieraz ludzi gubi. Wąż czyli szatan tymi właśnie kanałami dotarł do duszy człowieka. Zatem trzeba nam dziękować Bogu za ten dar, ale używać go we właściwy sposób – nie przeciwko Bogu.

Dary Boże z wiarą przyjęte są skarbem, bez wiary, przekleństwem

 

14 lutego – Sobota

 

SŁOWIAŃSKA DUSZA OTWARTA NA WIARĘ JEST SKARBEM EUROPY

 

14 lutego w Kościele obchodzimy święto świętych Cyryla, mnicha i Metodego, biskupa, patronów Europy, apostołów Słowian. W tym dniu Kościół przypomina również apostolstwo świętych Pawła i Barnaby.

W pierwszym czytaniu z Dziejów Apostolskich (Dz 13,46- 49) jest o tym, że kiedy Paweł i Barnaba przybyli do Antiochii Pizydyjskiej, przemawiali tam w synagodze, przypominając dzieje Izraela uwieńczone przyjściem Chrystusa i tak bardzo się to słuchaczom spodobało, że zaprosili ich na następny szabat, aby również wtedy przemawiali. Przyszło wówczas do świątyni prawie całe miasto, aby wysłuchać Słowa Bożego.

Wtedy ogarnęła Żydów zazdrość i bluźnili sprzeciwiając się temu, co mówił Paweł. Wtedy Paweł i Barnaba powiedzieli do Żydów: Należało głosić Słowo Boże najpierw wam. Skoro jednak odrzucacie je i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan. Tak bowiem nakazał nam Pan: Ustanowiłem Cię światłością dla pogan, abyś był zbawieniem aż po krańce ziemi.

Ewangelia z tego dnia (Łk 10,1-9) też mówi o apostolstwie uczniów Chrystusa. Wybrał siedemdziesięciu dwóch Chrystus i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości. Powiedział: Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; ; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Równocześnie dał uczniom wskazówki, jak mają postępować w tej misyjnej pracy. Nakazał, żeby nie zaopatrywali się na drogę, bo Pan będzie ich wspomożeniem i będzie prowadził ich misje, tak ze niczego im nie zabraknie.

To święto Cyryla i Metodego przypomina nam o rodzinie słowiańskiej, o wspólnocie narodów słowiańskich oraz o odpowiedzialności, aby głosili Słowo Boże nie tylko na tych ziemiach słowiańskich, ale na całym świecie.

Tylko głęboka wieź z Chrystusem nadaje sens Misjom i Ewangelizacji


 

TEŚCIOWA I SYNOWA

Anna siedziała w ławce w kościele i słuchała kazania. Ksiądz proboszcz, nawiązując do Ewangelii, w której było uzdrowienie teściowej świętego Piotra z gorączki, mówił o więzi rodzinnej – nie tylko więzi krwi, ale również więzi powinowactwa. Bo chociaż nie ma pokrewieństwa genetycznego, to jednak pewnego rodzaju pokrewieństwo duchowo istnieje. I to pokrewieństwo zobowiązuje do szczególnej wzajemnej miłości.

Zainteresowało ją to, ponieważ była w trudnej sytuacji: jej mąż przed miesiącem umarł, dzieci nie miała, do tego mieszkała wspólnie z teściową, również wdową. Bardzo się lubiły, nie miały nigdy żadnych większych zatargów, a teraz dodatkowo obie przeżywały podobną tragedię.

Anna miała zamożnych rodziców i rodzeństwo, którzy w tej sytuacji namawiali ją, by powróciła do domu rodzinnego. Było gdzie mieszkać, mogła zacząć życie od nowa. Jej serce było w rozterce. Nie wiedziała co zrobić – czy wrócić do rodziców i rozpocząć nowe życie, czy też pozostać przy teściowej, Zofii, która była chora. Wprawdzie jakoś sobie radziła, ale z każdym kolejnym rokiem coraz bardziej podupadała na zdrowiu i stawały przed nią większe problemy. Anna rozważała to wszystko, jednocześnie wysłuchując kazania.

Te zaś dobiegało właśnie końca. „Spróbujcie w Piśmie świętym przeczytać ze Starego Testamentu Księgę Rut. Jest tam opis miłości synowej do teściowej” – mówił ksiądz. Tę prośbę w pierwszej chwili puściła mimo uszu, ale zostało to gdzieś w jej pamięci. Kiedy przyszła do domu przypomniała sobie słowa księdza i stwierdziła, że może faktycznie warto to przeczytać. Nie uczyniła tego jednak od razu, a dopiero po paru dniach. Wzięła do ręki Pismo święte i odnalazła Księgę Rut.

Przeczytała tam o historii rodziny Elimeleka, który z powodu głodu z Betlejem Judzkiego wyemigrował do ziemi Moabu i tam zamieszkał wraz z rodziną: żoną Noemi oraz dwoma synami. Niestety, wielkie nieszczęście nawiedziło te rodzinę. Mąż zmarł, Noemi została z synami sama. Synowie niebawem pojęli za żony Moabitki; jedna nazywała się Orpa a druga Rut. Mieszkali tam około 10 lat. Nieszczęście w tę rodzinę wgryzało się coraz bardziej – oto obaj synowie zmarli, pozostawiając swoje żony. Noemi przeżyła męża i obu swoich synów. Postanowiła powrócić do Izraela, do ojczyzny, ponieważ usłyszała, że nie ma już tam głodu. Obie synowe bardzo ją kochały i zdecydowały ruszyć w drogę razem z nią. Tłumaczyła im, aby zostały we własnym kraju, zamiast tułać się na obczyźnie. Zdołała przekonać jedną z nich. Orpa ucałowała swoją teściową i odeszła. Rut uparcie trwała przy jej boku. Na usilne namowy, aby pozostała, Rut powiedziała do niej: „Gdzie ty pójdziesz, tam ja pójdę. Gdzie ty zamieszkasz, tam ja zamieszkam. Twój naród będzie moim narodem, a twój Bóg będzie moim Bogiem. Gdzie ty umrzesz, tam i ja umrę i tam będę pogrzebana. Niech mi Pan to uczyni, a tamto dorzuci jeżeli coś innego niż śmierć rozdzieli mnie od ciebie”. Tak też się stało. Wróciły we dwie do Betlejem. I Pan Bóg pobłogosławił im; wszystko ułożyło się pomyślnie. Noemi wyszła znów za mąż według prawa lewiratu.

To biblijne opowiadanie bardzo wzmocniło Annę i teraz już wiedziała, co ma uczynić. –„Pozostanę przy teściowej – postanowiła. -Nie tylko ze względu na naszą wspólną miłość, ale i na pamięć męża. Tylko tutaj mogę spokojnie dalej żyć.”

 Ks. Henryk Młynarczyk

.