Co niesie tydzień (7 – 13 XII )

7 XII Druga Niedziela Adwentu.

OBFITOŚĆ SERCA I MOC DUCHA RODZI SIĘ NA PUSTYNI ŚWIATA

 

Dzisiejsza Ewangelia według świętego Marka (Mk 1,1-8) mówi o Janie Chrzcicielu, który narodził się po to, aby przygotować drogę dla Chrystusa. Jan Chrzciciel przedstawiony jest jako ten, który przebywał na pustyni, żył wśród dzikich zwierząt, ubrany był w odzienie z sierści wielbłądziej i żywił się szarańczą i miodem leśnym. W ten sposób przygotowywał się do swojej misji, odgradzając się od zgiełku świata i umacniając swoje serce wielką bliskością Boga. Postać Jana Chrzciciela ma wiele znaczeń, między innymi jest on nawiązaniem do Adama – który musiał opuścić raj i iść do ziemi nieprzyjaznej, do ziemi, która człowiekowi stawia opór, do życia, które jest bardzo trudne. Równocześnie wskazuje na drugiego Adama Chrystusa, który przyszedł, aby wszystko naprawić.

Pustynia zwyczajnie jest miejscem pobytu dla ludzi, którzy stracili łączność ze społecznością. Ale na tej pustyni Jan Chrzciciel znajduje wielką bliskość Boga, pokazując, że raczej takimi ścieżkami powinna była podążać ludzkość po utracie niewinności, utracie Raju, szukając bardziej bliskości Boga. Tak Jan Chrzciciel odciął się od wszystkich złych wpływów ludzkich, od złych dróg, jakimi od czasów raju zdążał człowiek. Jego droga, to – przez pustynię do Nowego Raju.

Niejako drugim imieniem Jana Chrzciciela jest nazwanie go „głosem wołającego na pustyni”. O nim prorokował Izajasz w pierwszym czytaniu (Iz 40,1-5.9-11). Ten głos mówił do człowieka, do ludzi, aby przygotowali drogę dla przychodzącego Boga. Janowe przesłanie miało podwójny wymiar. Jego pobyt na pustyni i sposób życia był wstępem, prologiem do tego, co miał powiedzieć. Przez ten sposób życia, przez świadectwo zapowiedziane wiele wieków wcześniej przez proroka Izajasza, stał się wiarygodnym. Inaczej ludzie nie przychodzili by do niego, inaczej by go nie posłuchali. Ale jako postać jakby z „innego świata” – równocześnie nawiązująca do dziedzictwa proroków – Jan Chrzciciel sprawił, że ludzie zaczęli myśleć, iż to on jest zapowiedzianym Mesjaszem. Dlatego też musiał się bronić przed ta opinią.

Są dwa ważne elementy w określeniu Jana Chrzciciela jako „głosu wołającego na pustyni” . Po pierwsze, nie on przychodził do ludzi, ale to ludzie sami przychodzili do niego, bo usłyszeli sercem ten głos. Po drugie, w naszym życiu rodzinnym, narodowym, całej wspólnoty ludzkiej wiele prawdziwych rozwiązań możemy znaleźć nie wśród zgiełku świata, ale właśnie na pustyni serca, która eliminuje wszelkie ideologie i fałszywe nauki. Pustynia daje czystość, spokój i siłę.

O tym przygotowaniu na przyjście Pana jest mowa w drugim czytaniu z listu św. Piotra Apostoła (2 P 3,8-14). Naucza, abyśmy oczekiwali czynnie, pracując nad sobą, oczekiwali z niezmąconą nadzieją drugiego przyjścia Jezusa Chrystusa – czyli na Nowe Niebo i Nową Ziemię. Bo dzień Pański, który nadejdzie, będzie zagładą starego świata i otwarciem świata nowego, w którym według obietnicy zamieszka sprawiedliwość. Oczekując na to starajmy się o naszą sprawiedliwość.

 

Nasza sprawiedliwość jest miarą adwentowego oczekiwania

 

8 XII – Poniedziałek – Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny

 

NIEPOKALANE POCZĘCIE MARYI JEST OTWARCIEM WRÓT DO NOWEGO RAJU

 

Obchodzimy dziś uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Czytania z tego dnia mówią o starym raju, z którego człowiek został wypędzony i o winie Ewy (Rdz 3,9-15.20) oraz o nowym raju, który swój początek ma już w poczęciu Najświętszej Maryi Panny (Łk 1,26-38). Ona już za życia była uczestniczką nowego raju przez swoje Niepokalane Poczęcie. Te dwie sceny są przeciwstawne, a równocześnie tak wiele mają ze sobą wspólnego – scena z rajskiego ogrodu, gdzie człowiek po popełnieniu grzechu utracił swoja niewinność i scena z Ewangelii świętego Łukasza, gdy Anioł Pański zwiastował Najświętszej Dziewicy, że zostanie Matką Zbawiciela. Nazwał Ją błogosławioną miedzy niewiastami, ponieważ dostąpiła wyjątkowego wyróżnienia, będąc wolną od grzechu pierworodnego od pierwszej chwili poczęcia.

Te dwie niewiasty – pierwsza Ewa z raju i druga Ewa – Najświętsza Dziewica – mają wiele wspólnego, ale również tak bardzo się różnią. Najświętsza Dziewica przez swoje wybranie jest przewodniczką rodzaju ludzkiego, bramą do nieba. Zło, które przyszło na świat przez Ewę, zostało zwyciężone w Najświętszej Dziewicy przez Jej Syna Jezusa Chrystusa.

Dlatego święty Paweł Apostoł w drugim czytaniu (Ef 1,3-6.11-12) pisze do Efezjan: Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa; który napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich – w Chrystusie. W Nim bowiem wybrał nas przez założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem.

 

Jeszcze przed założeniem świata wybrał nas Chrystus do świętości

 

9 XII – Wtorek

DOBRY PASTERZ ODDAJE ŻYCIE SWOJE ZA OWCE

 

W Ewangelii według świętego Mateusza (Mt 18,12-14) Chrystus mówi o swojej szczególnej miłości do zbłąkanych. Dając przykład, jak dobry pasterz szuka zgubionej owcy, daje nadzieję wszystkim zbłąkanym grzesznikom na to, że Bóg ich nieustannie szuka i pragnie, by do Niego wrócili. Dobry pasterz zostawi 99 owiec w zagrodzie i idzie szukać tej jednej, zabłąkanej. Tak też czyni Kościół. Najwięcej troski, wysiłku, zainteresowania w myśli i działaniu Kościoła zajmuje to, aby odnaleźć grzeszących i przyprowadzić z powrotem do owczarni. Jest to szczególnie ważne w tym roku, który jest poświęcony sakramentowi pokuty. „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” – te słowa przez cały rok brzmieć szczególne wyraźnie.

O tym dobrym pasterzu mówi pierwsze czytanie z Księgi Izajasza (Iz 40,1-11). Pasie on swoją trzodę, gromadzi ją swoim ramieniem, jagnięta nosi na swojej piersi, owce karmiące prowadzi łagodnie. Taką nadzieję daje nam Ewangelia. Nadzieję, że Bóg przychodzi z mocą i ramię Jego dzierży władzę, a nagroda Jego z Nim idzie i przed Nim Jego zapłata dla wszystkich, którzy są Mu wierni.

 

Nadzieja zbawienna dla zbłąkanych jest czystym tchnieniem Ducha Świętego

 

10 XII – Środa

Z WIARĄ PRZYJĘTY KRZYŻ PROMIENIUJE MOCĄ CHRYSTUSA

 

Przyjdźcie do Mnie wszyscy – mówi Chrystus w Ewangelii (Mt 11,28-30) -którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem.

Jarzmo Chrystusowe to obowiązki duszy wiernej Bogu. Jak kosmonauta nie może w kosmosie przebywać bez skafandra, który jest jak gdyby jego jarzmem, tak nikt bez łaski Chrystusowej, bez Jego pomocy nie jest w stanie wejść do życia wiecznego. Trzeba przyjąć ten „skafander wiary” i uczyć się od Chrystusa pokory i cichości.

O tym też mówi pierwsze czytanie (Iz 40,25-31), że Bóg dodaje mocy zmęczonemu. Zachęca, żeby Mu zawierzyć. Mówi: Popatrzcie na gwiazdy, na to co stworzyłem, i zawierzcie Mojej mocy. Bóg się nie męczy ani nie nuży, ale dodaje mocy zmęczonemu, pomnaża siły omdlałego. Ci, którzy zaufają Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły. Bez znużenia i zmęczenia idą za Panem.

 

Tobie, Panie, zaufałem, nie zawstydzę się na wieki

 

11 XII – Czwartek

OBIECANE DARY BOŻE SĄ WIEKSZE NIŻ POJEMNOŚC LUDZKIEGO SERCA I ROZUMU

 

Ewangelia z czwartku (Iz 41,13-20) jest o różnicy między starym światem a nowym. Otóż Jezus powiedział: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on. Taka jest różnica między starym światem – tym, w którym żyjemy – a nowym – tym, na który oczekujemy. Można by dokonać również takiego porównania – najsilniejszy człowiek ze starego świata jest słabszy od niemowlęcia z nowego świata. Inne porównanie – dokonanie człowieka starego świata, który łopatą przerzuca ziemię jest niczym w porównaniu z człowiekiem nowego świata, który wiarą przenosi góry. O tym również pisze prorok Izajasz w pierwszym czytaniu (Iz 41,13-20): Nie bój się, robaczku Jakubie, nieboraku Izraelu! Ja cię wspomagam – twój Odkupiciel. Ty zmłócisz i wykruszysz góry, zmienisz pagórki w drobną sieczkę; ty je przewiejesz, a wicher je porwie i trąba powietrzna rozmiecie. I rozradujesz się w Panu, chlubić się będziesz w Świętym Izraela.

 

Nie bój się swojej małości, twoja bezradność jest z bliskiej obecności Boga

 

12 XII – Piątek

LUDZKA NIESOLIDARNOŚĆ JEST SKAŻONA DIABELSKIM ODDECHEM

 

Ewangelia z piątku (Mt 11,16-19) mówi o duchu sprzeciwu, który od samego początku występował przeciw Bogu. Obrazuje to porównanie ludzi do dzieci, które nie mogły na rynku dojść do porozumienia i wspólnie się bawić, czy wspólnie smucić. Ta niezgoda jest przejawem ducha sprzeciwu. Dlatego faryzeusze, ludzie uczeni w Piśmie, kapłani, najpierw nie przyjęli Jana Chrzciciela,- wielkiego pokutnika i męża bardzo surowego trudu życia – a potem odrzucili również Chrystusa, który z głęboko ludzkimi uczuciami i otwartością – można rzec – „przytulał się” do każdego człowieka w swojej Boskiej pokorze. Ten brak solidarności w dobrym stał się murem oddzielającym człowieka od Boga. O tym samym pisze prorok Izajasz (Iz 48,17-19). Według niego, gdyby Izrael zachowywał przykazania Boże, nie zostałby odrzucony. Bóg mówi takie słowa: Jam jest Pan, twój Bóg, pouczający cię o tym, co pożyteczne, kierujący tobą na drodze, którą kroczysz. O gdybyś zważał na Me przykazania, stałby się twój pokój jak rzeka, a sprawiedliwość twoja jak morskie fale. Jaką można osiągnąć solidarność w dobrym, doświadczył naród polski niedawno i cały świat. Ale niestety dobre porywy, jak i dobra wola człowieka – na ogół nie trwają długo. Musi znowu nadejść wiele cierpień, złych doświadczeń, aby ludzie ponownie się opamiętali.

 

Opamiętanie to wielki dar Boży wypływający z twórczego cierpienia

 

13 XII– Sobota

GORLIWOŚĆ ELIASZA ZOSTAŁA MESJAŃSKO NAMASZCZONA W JANIE CHRZCICIELU

 

W Ewangelii z soboty (Mt 17,10-13) jest mowa o przyjściu Eliasza. Mianowicie panowało w Izraelu przekonanie, że przed nadejściem Mesjasza, przyjdzie ponownie Eliasz – wielki prorok, który umarł wiele wieków wcześniej. Potwierdził to Pan Jezus, mówiąc: Eliasz już przyszedł, ale nie poznali go i postąpili z nim tak jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy będzie cierpiał. I wtedy uczniowie poznali, że mówił im o Janie Chrzcicielu. Te słowa nie przemawiają w żadnym wypadku za reinkarnacją. Są one dowodem ducha gorliwości, niezwykłej wiary i posłannictwa posłanego – najpierw w Eliaszu, a potem w Janie Chrzcicielu.

O Eliaszu natomiast mówi pierwsze czytanie z Księgi Syracydesa (Syr 48,1-4.9-11). Powstał Eliasz, prorok jak ogień, a słowo jego jak pochodnia. On głód na nich sprowadził i swoją gorliwością zmniejszył ich (tzn. przeciwników Boga) liczbę. Słowem Pańskim zamknął niebo, z niego również trzy razy sprowadził ogień. Dalej jest napisane, że został wzięty do nieba w skłębionym płomieniu wozem o koniach ognistych, ale że będzie zachowany na czasy stosowne, by zwrócić serce ojca do syna, i pokolenia Jakuba odnowić.

Zatem Pismo Święte łączy te dwie postacie – Eliasza i Jana Chrzciciela – nie w rozumieniu reinkarnacji, ale w rozumienia ducha, jakiego otrzymali obydwaj od Boga, spełniając swoje posłannictwo.

 

Jan Chrzciciel jest adwentowym przewodnikiem duszy i ewangeliczną miarą rozumu

 

Ks. Henryk Młynarczyk


OBRAZEK

 

Od paru godzin jechali samochodem. Byli już w połowie trasy. Mateusz, trochę zmęczony, spojrzał w lusterko. Z tyłu samochodu siedziała dwójka dzieci. Bawiły się, by zabić nudę. Z boku siedziała żona. Na najbliższym przystanku autobusowym zauważyli stojącego zakonnika, który podniósł rękę w charakterystycznym geście oznaczającym, że potrzebuje transportu. Mateusz parsknął, nie lubił „klechów”, tym bardziej zakonników. – Następny, który chce się za darmo przejechać. Marzena, nie mająca żadnych uprzedzeń, poprosiła: – Zatrzymaj się, cóż ci zaszkodzi? Przynajmniej droga szybciej nam zleci.

Miała zresztą różne nurtujące problemy, do których nie chciała się nawet za bardzo przyznać. Do spowiedzi nie chodziła, choć była wierząca. Myślała, że może usłyszy coś ciekawego między wierszami.

Zatrzymali się. Marzena przesiadła się do tyłu, do dzieci; jej miejsce zajął zakonnik. Przedstawił się jako ojciec Rudolf. – Czy mogą mnie państwo podwieźć 10 kilometrów tą drogą? – zapytał. – Oczywiście – odparła Marzena – bardzo się cieszymy.

Trasa była niedługa. Dzieci z ciekawością przyglądały się zakonnikowi, a rozmowa była czysto grzecznościowa. W końcu zakonnik powiedział: – O, to już tu, niedaleko. Mateusz, odetchnął z ulgą. – Ciekawe, czy chociaż podziękuje? – zastanawiał się. – Na pewno nie da ani grosza. Tak też się stało. – Wielkie Bóg zapłać ! – powiedział wysiadając z samochodu zakonnik. Jestem wdzięczny za podwiezienie. Proszę ode mnie przyjąć chociaż obrazek. – Oczywiście, to jedyna znana im waluta – pomyślał Mateusz, ale ugryzł się w język. – Bóg zapłać, ojcze! – Marzena wzięła obrazek do reki. – Piękny! Na obrazku był Jan Chrzciciel. Zakonnik wysiadł. Obrazek trafił do dzieci, które zaczęły się przekomarzać na temat tego, kto się na nim znajduje.

coniesie7_12_obr

Jechali dalej. Najpierw pod stroma górę, potem stromy zjazd. Mateusz go nie lubił, gdyż było tam pełno niebezpiecznych zakrętów. Wyobrażał sobie, co by było, gdyby zawiodły hamulce. Teraz, z dziećmi w samochodzie, bał się podwójnie. Dzieci tymczasem zaczęły się bić o obrazek. – To mój! To mój! – przekrzykiwały się. Mateusz denerwował się coraz bardziej. Gdy wjeżdżali na szczyt wzniesienia, Mateusz nie wytrzymał, wziął od dzieci obrazek i wyrzucił go przez okno…

– Co ty robisz?! – krzyknęła Marzena. Dzieci zaczęły płakać. – Widzisz, do czego doprowadziłeś? Zatrzymaj się w tej chwili! – Nie ma mowy. Gdzie ja teraz będę szukać tego obrazka? – ale zdjął nogę z gazu i zwolnił. W ostatnim momencie, bo w tej samej chwili tuż przed nim na drogę wyjeżdżała furmanka. Na szczęście nie jechał więcej niż 20 km/h. – Zatrzymać się i puścić? – zastanawiał się. Ze złością przyhamował jeszcze bardziej. Wówczas nagle coś się stało… Samochód stanął w poprzek drogi. Balansował to w jedną, to w drugą stronę, aż w końcu się zatrzymał. Na szczęście nic nie jechało z naprzeciwka. Mateusz wyszedł z auta, by sprawdzić co się stało. Sytuacja beznadziejna – koła stały w poprzek. Nie znał się na tym, ale wiedział, ze musi zadzwonić

po pomoc drogową. Ta przyjechała po godzinie. Mechanik tylko spojrzał na samochód i powiedział:

– Ależ mieliście szczęście! Dobrze że tylko tak się skończyło. Urwał się drążek zawieszenia… Gdyby pan jechał szybciej albo gdyby to się stało na zjeździe z tej góry, nie miałby pan żadnych szans.

Wszyscy zamilkli, wystraszone dzieci zaczęły szeptać między sobą. Samochód został wciągnięty na lawetę…

Pojechali do warsztatu. Po skomplikowanej naprawie, ruszyli w dalszą drogę. Zaczęła się wówczas dyskusja. Marzena oczywiście przeżyła to wydarzenie strasznie. Dopatrywała się szczęśliwego zbiegu okoliczności w pojawieniu się zakonnika; dziękowała Bogu za ratunek za cud, postanowiła całkowicie zmienić swoje życie. Mateusz odwrotnie, śmiał się, uważając, że to jest bez związku z czymś nadzwyczajnym, po prostu przypadek, a jak już, to ocaleli tylko dzięki niemu, bo to on wyrzucił ten obrazek. Pomyślcie, co by to było, gdybym tego obrazka nie wyrzucił, powiedział z triumfem, zadowolony z siebie.

 Ks. H. Młynarczyk

.