Co niesie tydzień (26 IV – 2 V)
26 kwietnia – IV Niedziela Wielkanocna
KTO ODRZUCA CHRYSTUSA, BUDUJE BEZSENSOWNE ŻYCIE
Czytania z tej niedzieli przedstawiają wieloraką misję Jezusa Chrystusa względem człowieka i ostateczną funkcją w królestwie Bożym. Są to porównania, obrazy i symbole przedstawiające Chrystusa w różnych naświetleniach.
W pierwszym czytaniu z dziejów Apostolskich (Dz 4,8-12) święty Piotr przemawia do ludu, tłumacząc cud uzdrowienia chromego od urodzenia mocą Chrystusa i wytyka ludowi „Bogobójstwo”. Mówi, że Chrystus jest kamieniem odrzuconym przez nich, budujących, który stał się kamieniem węgielnym, to znaczy fundamentem całości budynku. To oni, przełożeni ludu i starsi, odrzucając Chrystusa, nie zakończą rozpoczętej budowli, a to co zbudowali, zaprowadzi ich donikąd. Natomiast Bóg bierze ten odrzucony kamień i czyni go kamieniem węgielnym, podstawą i fundamentem wszystkiego. I na nim buduje Królestwo Boże.
Druga myśl z tej niedzieli pochodzi z I Listu św. Jana Apostoła (1 J 3,1-2), w którym św. Jan mówi: Obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale się jeszcze nie ujawniło, czym będziemy. I dodaje, że będziemy podobni do Niego, bo ujrzymy Go takim, jaki jest. Wiec zaczyna św. Jan od dziecięctwa – twierdząc że jesteśmy dziećmi Bożymi – i rozwija tę myśl, która w różny sposób jest dopełniona już w słowach Jezusa Chrystusa, który powiedział do apostołów: Już nie nazywam was sługami, ale przyjaciółmi. Nazywa też apostołów braćmi. Wszystkie te „nominacje” człowieka, który zaufał Chrystusowi konkretyzują się w podobieństwie do Niego: o tyle jesteśmy coś warci, o tyle będziemy, o ile będziemy podobni do Chrystusa.
Trzecia myśl w dzisiejszym dniu wypływa z Ewangelii i mówi o Dobrym Pasterzu, który daje życie swoje za owce. Z kolei najemnik nie kocha owiec: opuszcza je w sytuacji zagrożenia, bo mu na nich nie zależy. To porównanie pasterza i owcy jest jednak jakoś dwuznaczne. Dobry Pasterz nie żywi się swoimi owcami, ale opiekuje się nimi prowadzi je na pastwiska, aby życie miały. Nie zabiera im życia. Natomiast zły pasterz w zagrożeniu ucieka, a same owce są mu potrzebne do tego, by mógł się nimi żywić.
Te trzy porównania: kamienia węgielnego, na którym oparta jest cała budowla, dziecięctwa Bożego, w którym ludzkość wzrasta i dojrzewa, aby stać się podobną do swojego Mistrza i dobry pasterz, który nie po to hoduje owce, aby je zjadać, ale po to, aby życie miały i miały je w obfitości. To o szatanie, o diable powiedział Chrystus: obchodzi jako lew ryczący, aby kogo pożarł.
Dobry Pasterz chroni owce przed krwiożerczym diabłem
27 kwietnia – Poniedziałek
CHRYSTUS PRZYSZEDŁ, ABY ZNIEŚĆ PODZIAŁY I OCZYŚCIĆ DROGI
Czytania poniedziałkowe mówią o nowym ustosunkowaniu się Boga w odniesieniu do człowieka. W pierwszym czytaniu z Dziejów Apostolskich (Dz 11,1-18) jest mowa o przyjęciu pogan do Kościoła. Stało się to dzięki oświeceniu św. Piotra, który miał widzenie spuszczonych na płótnie zwierząt czystych i nieczystych i zachęty, by zabijał je i jadł. Odpowiedział, że nigdy nie wziął do ust niczego nieczystego. Pan jednak powiedział: Nie nazywaj nieczystym tego, co Bóg oczyścił. W ten sposób stary podział na zwierzęta czyste i nieczyste przestał istnieć. Ten podział przedstawiał dotychczasowe uznanie: Żydzi czyści, poganie nieczyści. To objawienie Piotra otworzyło nowy rozdział, bo Piotr ochrzcił rodzinę Korneliusza, setnika- poganina, bo taka była wola Pana.
W podobnym tonie jest Ewangelia św. Jana (J 10,1-10). Tutaj Chrystus zwraca się do przełożonych, do kierujących ludem Bożym, aby zrozumieli, że tylko On jest bramą. Nie mogą wejść inaczej do owczarni czyli do Kościoła, aby sprawować swoje funkcje, jak tylko przez Jezusa Chrystusa. Kto wchodzi do owczarni nie przez Chrystusa, jest złodziejem i rozbójnikiem. I owce nie pójdą za nim, bo nie znają jego głosu. Złodziej przychodzi po to, by kraść, zabijać i niszczyć, a Chrystus przyszedł po to, by owce miały życie i miały je w obfitości. To otwarcie drzwi Kościoła dla pogan i wskazanie na Chrystusa jako bramy do owczarni jest nową drogą Boga i człowieka.
Chrystus daje i chroni życie, szatan zabija i niszczy
28 kwietnia – Wtorek
PRZEŚLADOWANIE NOWYM ZASIEWEM EWANGELII
Czytania z wtorku mówią o rozszerzaniu się Ewangelii (Dz 11,19-26). Wbrew pozorom prześladowanie, jakie wybuchło z powodu Szczepana, przyniosło dobro, ponieważ rozproszyło uczniów, którzy dotarli do Fenicji, na Cypr i do Antiochii. I tam głosili Chrystusa. W Antiochii po raz pierwszy uczniów nazwano chrześcijanami.
Natomiast Ewangelia św. Jana (J 10,22-30) mówi o tym, w jaki sposób otwierały się serca ludzkie na Słowo Boże. Chrystusa – kiedy był w Jerozolimie na uroczystość poświęcenia świątyni (była to zima) i przechadzał się w portyku Salomona – otoczyli go Żydzi i zapytali: Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie. Wtedy On do nich powiedział: nie wierzycie dlatego, bo nie jesteście z Moich owiec, a Moje owce słuchają Mego głosu. Ja je znam i one idą za Mną, a Ja daję im życie wieczne. I nie zginą na wieki, i nikt nie wyrwie ich z Mojej ręki. To Ojciec mój, mi je dał, a jest większy od wszystkich. W innym miejscu Chrystus powiedział: Nikt do Mnie przyjść nie może, kogo Ojciec mój nie powoła. Zatem powołanie jest od Boga samego i jest ono tajemnicą.
Nie wyście Mnie wybrali, lecz Ja was wybrałem
29 kwietnia – Środa
BÓG PYSZNYM SIĘ SPRZECIWIA, A POKORNYM ŁASKĘ DAJE
Czytania ze środy mówią o prawdzie sumienia, o otwarciu się człowieka na prawdę. W Ewangelii (Mt 11,25-30) Chrystus modli się do Boga tymi słowami: Wysławiam Cię Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Dalej mówi: Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. Zaprasza, aby do Niego przyjść, szczególnie tych, którzy są obciążeni i utrudzeni, a On ich pokrzepi. Zaprasza, aby wzięli Jego jarzmo na siebie i uczyli się Jego cichości i pokory. A to będzie ukojeniem dla ich dusz. Bo jarzmo Jego – czyli ciężar, który bierze na siebie – jest słodkie, a brzemię jest lekkie.
Co zakrył Ojciec Niebieski przed mądrymi i roztropnymi, a objawił prostaczkom? Wyjaśnia to pierwsze czytanie (1J 1,5-2,2). Apostoł wyjaśnia to tak: Bóg jest światłością i nie ma w Nim żadnej ciemności. Jeżeli my mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo, a równocześnie jesteśmy w ciemności, to kłamiemy. W ciemności to znaczy w grzechu. To znaczy, że jeżeli mówimy, że nie mamy grzechu, to sami siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Ci, którzy w dzisiejszej Ewangelii uważali się za mądrych i roztropnych i za takich ich uważali ludzie nie uznawali jednak swoich grzechów, byli w ciemności. Nie przyznawali się do własnych błędów. Natomiast ci, których Chrystus nazywa prostaczkami, utrudzonymi i obciążonymi, otrzymują od Niego pokrzepienie; On ich uczy, by brali Jego jarzmo na siebie i naśladowali Jego cichość i pokorę, a On będzie ich wspomożeniem.
Grzech jest ciemnością naszego serca i pułapką naszych myśli
30 kwietnia – Czwartek
HISTORIA LUDU BOŻEGO PROWADZIŁA PROSTO DO CHRYSTUSA
W pierwszym czytaniu z Dziejów Apostolskich (Dz 13,13-25) jest o tym, jak Paweł nauczał w Antiochii Pizydyjskiej. Paweł wraz ze swoimi towarzyszami, kiedy dotarli do Antiochii, weszli w dzień sobotni do synagogi i zostali poproszeni o przemówienie. Paweł przemówił do nich, zaczynając od opowiedzenia historii wybrania przez Boga narodu izraelskiego. Bóg wybrał ten naród i wywyższył ich na obczyźnie, w Egipcie, potem wyprowadził Swą mocą z Egiptu i przez 40 lat prowadził ich po pustyni, gdzie się buntowali. W końcu osiedlili się w ziemi Kanaan. Tam najpierw byli rządzeni przez tzw. „Sędziów”, później zaś prosili o króla i dał im za władcę Saula. Następnie rządził Dawid, z którego pokolenia narodził się Chrystus.
Ta historia powołania ludu Bożego jest uzupełniona w Ewangelii z tego dnia (J 13,16-20), w której Jezus mówi, że kto przyjmuje tego, którego On pośle, Jego samego przyjmuje. Odwracając, można powiedzieć, że Bóg posyła swojego Syna Jezusa Chrystusa, a Chrystus posyła swoich apostołów. Ta moc zstępująca może być przyjęta bądź też nie przez ludzi. Tak więc odwrotnie: kto przyjmuje apostołów, przyjmuje samego Chrystusa, a kto przyjmuje Chrystusa, przyjmuje Tego, który Go posłał czyli Ojca. I tu odwrotnie: droga wstępująca – od człowieka przez apostołów, przez Syna, do Ojca.
Zstępująca droga Mocy i wstępująca droga nadziei
1 maja – Piątek
GRZECH BOGOBÓJSTWA W JEROZOLIMIE ZAOWOCOWAŁ ZMARTWYCHWSTANIEM
Czytania piątkowe mówią o tym, że Chrystus jest drogą, prawdą i życiem. W pierwszym czytaniu z Dziejów Apostolskich (Dz 13,26-33) Paweł w dalszym ciągu przemawia w Antiochii do zebranych w tamtejszej świątyni. Wykazuje, że mieszkańcy Jerozolimy wraz z ich zwierzchnikami nie uznali Chrystusa, ale odrzucili Go, zabili, złożyli do grobu, ale Bóg Go wskrzesił z martwych. I właśnie tę Dobrą Nowinę – o zmartwychwstałym Chrystusie głosił Paweł w Antiochii.
Ewangelia z tego dnia (J 14,1-6) jest ukoronowaniem tych myśli. Mianowicie, Chrystus mówił do uczniów: Niech się nie trwoży wasze serce. Jeżeli wierzycie w Boga, to we Mnie też wierzcie, bo Ja od Niego pochodzę i pójdę do Niego i przygotuję tam wam miejsce, ażeby was tam zabrać. Wtedy Tomasz apostoł zapytał Go: Nie wiemy, dokąd idziesz, więc jak możemy znać drogę? I odpowiedział wtedy Chrystus: Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie. Drogą – to znaczy – sensem życia. Prawdą – to znaczy – celem. I życiem – to znaczy – że tylko w Chrystusie możemy żyć na wieki.
Chrystus jest Drogą, Prawdą i Życiem, trzeba nam tę Drogę, Prawdę i Życie pokochać
2 maja – Sobota
PYCHA CZYNI NIEMOŻLIWYM POZNANIE CHRYSTUSA
Czytania z soboty mówią o tym, że nie wszyscy chcą poznać Jezusa takim, jakim jest. W pierwszym czytaniu z Dziejów Apostolskich (Dz 13, 44-52) św. Paweł w dalszym ciągu w synagodze w Antiochii Pizydyjskiej przemawia do zgromadzonych tłumów. Porwał ludzi swą żarliwością. Widząc to, Żydzi bluźnili i sprzeciwiali się Pawłowi. Wtedy powiedział on, że należało Słowo Boże głosić najpierw im, ale skoro je odrzucają, to zwracają się najpierw do pogan… Oni wtedy podburzyli pobożne i wpływowe kobiety i wyrzucono ich (Pawła i Barnabę) z miasta.
Te trudności w poznaniu Chrystusa mieli sami apostołowie. Mówi o tym dzisiejsza Ewangelia (J 14, 7-14), w której Chrystus na prośbę Filipa: Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy. Odpowiedział: Tak długo jestem z wami, a Mnie nie poznaliście? Kto Mnie widzi, widzi i Ojca. Jeżeli tego nie rozumiecie, to niech dzieła, które czynię będą świadczyć o Mnie. Powiedział również inną ważną rzecz: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję. Nawet większe od nich uczyni. O cokolwiek prosić będziecie w Imię Moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek będziecie prosić w Imię Moje, Ja to spełnię.
Tylko przez wiarę możemy w Chrystusie rozpoznać Ojca
Rozmowa przy stole na plebanii
GDZIE TO MIŁOSIERDZIE (2)
Przypominamy z poprzedniego numeru – pewna pani (ateistka) zainspirowana obchodami Niedzieli Miłosierdzia Bożego napisała do proboszcza niezbyt uprzejmy list wyrażając swoje wątpliwości w „jakieś tam” miłosierdzie Boże. Pyta gdzie było miłosierdzie w Oświęcimiu i innych obozach zagłady, gdzie jest dziś tam, gdzie dzieją się straszne zbrodnie, a w ogóle czy jest go chociaż trochę w piekle. Rozmowa utknęła wtedy na dyskusji o sens ateistycznej postawy i skąd niewierzący biorą siłę do godnego przyjęcia śmierci. W tym odcinku będzie próba odpowiedzi na zarzuty, że Bóg nie pomaga pokrzywdzonym, nie karze zbrodniarzy zatem Go nie ma, bo nie interweniuje na zło.
Ks. Wikariusz: Infantylne pretensje – Bóg stworzył człowieka, dał mu rozum poczucie sprawiedliwości i człowiek sam powinien układać te sprawy, a jeżeli zawinił zaniedbał, nie był ostrożny, to tak jak w każdej innej dziedzinie życia, zdarzają się katastrofy wypadki. To raczej znieczulica na cudze problemy prowadzi do takich tragedii.
Ks. Proboszcz: W tych pretensjach raczej chodzi o to, że gdyby Bóg był to zadbałby o to aby była sprawiedliwość i pilnował by porządku, a że tak nie jest to znaczy że Go nie ma, a choćby był to nic nam z takiego Boga. Tak więc życie nie ma żadnego kierownika, toczy się jakimś przypadkowym trybem. A powodem takiego myślenia jest pomijanie świata duchowego niewidzialnego, rządzącego się całkiem innymi prawami
Ks. Rezydent: Tu chodzi o coś więcej, bo przecież ta Pani wciągnęła w te swoje pretensje miłosierdzie, to już całkiem inna półka. Miłosierdzie jest czymś innym od litości czy współczucia, bo jest sprawcze, może i chce pomóc, nawet można powiedzieć że musi pomóc bo miłosierdzie w człowieku jest dawaniem siebie, a w Bogu uzupełnieniem, udoskonaleniem aktu stwórczego. Dlatego Bóg nie może nie okazać miłosierdzia i to w takim stopniu, jak nie może przestać utrzymywać świata w istnieniu.
Ks. Wik: Tak, ale to sam rozum nie wystarczy aby uporał się z tym problemem, inaczej samym rozumem bez wiary nie zobaczymy wokół siebie tego miłosierdzia. Ono jest jakby zamaskowane, odczuwa się go, a równocześnie się chowa w jakiejś nadziei i jeżeli braknie nadziei, miłosierdzie może wyglądać na bezsensowną słabość przeciwstawiającą się mocy.
Ks. prob: Ale konkretnie jak to zrozumieć kiedy dzieją się bestialstwa zbrodnie niesprawiedliwości, a niebo jakby milczy. Otóż myślę że można to zrozumieć tylko przez złożenie ofiary, miłosierdzie działa tylko w akcie ofiarowania, dlatego Ojciec Niebieski własnemu Synowi nie przepuścił, ale Go za nas wszystkich wydał. Tak Miłosierdzie zostało zasadzone w ziemi, z której wyrosło aż do samego nieba.
Ks. Rez: Bóg utrzymuje w istnieniu tak krzywdziciela, jak i ofiarę i jest w obydwóch ze swoim miłosierdziem. To miłosierdzie chce zagoić rany pokrzywdzonego, ale równocześnie darować winy krzywdzicielowi. Potrzebuje tu pomocy, aby pokrzywdzony chciał darować krzywdy, a krzywdziciel przyjął miłosierdzie jak chory zabieg chirurgiczny, w którym krzywdziciel oddaje pokrzywdzonemu cząstkę siebie, by krzywdziciel przyjmując to pokochał jego jak siebie. A to Bogu już wystarczy za zadośćuczynienie.
CDN.
Ks. Henryk Młynarczyk