Co niesie tydzień (3 – 9 I 2016)

3 stycznia – II niedziela po Narodzeniu Pańskim


Przed wszystkim Bóg stworzył Mądrość, w niej wszystko stworzone i mądrość zamieszkuje pośród Ludu Bożego.

 

Czytania z tej niedzieli nawiązują do prapoczątków. Jak gdyby w uzupełnieniu Bożego Narodzenia, które stało się nowym etapem w dziejach wszechrzeczy. Kościół przypomina nam prapoczątki. W pierwszym czytaniu z Księgi Syracydesa (Syr 24,1-2.8-12) jest o mądrości. Mądrość wychwala samą siebie i mówi o sobie, że Bóg ją stworzył na samym początku i nigdy istnieć nie przestanie. I w tej mądrości zostało wszystko stworzone. I przykazał jej Stwórca, Ten co ją stworzył, aby zamieszkała wśród ludu Bożego w świętym przybytku, w Jego obecności i zaczęła pełnić służbę. Ta mądrość jest udziałem tych, którzy jej szukają; jest we wszystkim, co stworzone, a szczególnie w sercach szukających Boga.

Jeszcze dokładniej prapoczątki są ujęte przez św. Jana w Ewangelii (J 1,1-18): Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W tych słowach zawiera się jakby powtórka przekazu z Księgi Rodzaju, gdzie znajduje się opis stworzenia świata w sześciu dniach. Rzekł Bóg i stała się światłość. Rzekł Bóg i powstało sklepienie oddzielające wody. Rzekł Bóg i powstała sucha powierzchnia, ziemia. Rzekł Bóg i powstały ciała niebieskie. Tak więc poprzez swoje Słowo Bóg stworzył wszechświat. I to Słowo stało się Ciałem i zamieszkało pośród ludzi. W tym Słowie było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci. To Słowo przyszło do swojej własności, ale swoi go nie przyjęli. Wszystkim jednak, którzy je przyjęli, dało moc, aby stali się dziećmi Bożymi.

Naszą jak gdyby odpowiedzią na dary, które otrzymaliśmy jest drugie czytanie (Ef 1,3-6.15-18), w którym św. Paweł woła: Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa; który napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich – w Chrystusie. Ten wspaniały hymn otwiera przed nami całą perspektywę darów, bo wybrał nas Bóg przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. I z miłości przeznaczył nas dla Siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa.

Na początku było niestworzone Słowo – odwieczny Bóg, przez Nie wszystko się stało i w  Nim zostaliśmy napełnieni wszelkim błogosławieństwem duchowym.

 

4 stycznia – Poniedziałek

Dzieci Boga nie mogą grzeszyć, dzieci diabła czynią niesprawiedliwość, nie miłują braci, bo nie są z Boga

Czytania z poniedziałku są wpisane w sens Bożego Narodzenia. Święty Jan w pierwszym czytaniu mówi w swoim Liście (1 J 3,7-10) o tym, jak można rozpoznać dzieci Boga i dzieci diabła. Samo to określenie – dzieci Boga i dzieci diabła – świadczy o tym, że można być wszczepiony w dobre albo w złe struktury. Mówi św. Jan, że dzieci Boga i diabła można rozpoznać po ich postępowaniu.

Każdy, kto postępuje niesprawiedliwie, nie jest z Boga, jak i ten, kto nie miłuje swego brata, nie jest z Boga. A ci, którzy narodzili się z Boga, mają w sobie Boże nasienie i tacy nie mogą grzeszyć.

Natomiast Ewangelia (J 1,35-42) mówi o powołaniu pierwszych apostołów. Otóż, Jan Chrzciciel, widząc przechodzącego Jezusa, rzekł do uczniów, z którymi stał: „Oto Baranek Boży”. I ci uczniowie Jana poszli za Jezusem. On ich zapytał: Czego szukacie? Oni zapytali Go, gdzie mieszka. Zaprosił ich do siebie i pozostali już u Niego. Jednym z nich był Andrzej, brat Szymona Piotra, który powiedział Piotrowi, że znaleźli Mesjasza. I tak przyprowadził go do Jezusa. A Jezus powiedział: Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas – to znaczy: Piotr.

Tak zaczął Pan Jezus gromadzić swoje dzieci. Dzieci, które muszą być odporne na działanie diabła i nie mogą dać się zwieść nikomu. Bo chrześcijanin nie może grzeszyć, bo narodził się z Boga.

Dzieci Boga są odporne na działania diabła, nie dadzą się zwieść i czynią sprawiedliwość.

 

5 stycznia – Wtorek

Nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą, a nienawiść bliźniego jest przeciwko jego życiu.

Liturgia z wtorku dalej rozciąga myśl o tym, że jako chrześcijanie nie możemy grzeszyć, ale nasza prawda o nas, że przeszliśmy od śmierci do życia opiera się w tym, że miłujemy braci. Mówi św. Jan (1 J 3,11-21): Każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą, a żaden zabójca nie nosi w sobie życia wiecznego. Miłując braci, nie możemy zamknąć przed nimi serca, gdy cierpią niedostatek, gdy są w potrzebie. Nie mamy miłować słowem i językiem, ale czynem i prawdą.

Cechą wskazującej na zdolność do miłowania jest szczerość. O tym mówi dzisiejsza Ewangelia (J 1,43-51). Pan Jezus w dalszym ciągu powołuje uczniów. Powołał najpierw Filipa, który spotkał Natanaela i powiedział: Znaleźliśmy Mesjasza. Wtedy Natanael odparł: Cóż może być dobrego z Nazaretu? (Wcześniej powiedział mu Filip, skąd Chrystus pochodzi). Kiedy jednak Natanael zbliżał się do Chrystusa, Pan Jezus powiedział o nim: Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu.

Pierwszym stopniem zbliżenia się do drugiego człowieka z miłością jest brak podstępu. Musimy być otwarci, szczerzy, tak jak Natanael. Chrystus powiedział do niego: Widziałem cię pod drzewem figowym, zanim cię zawołał Filip. To przekonało Natanaela i powiedział: Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym! Ty jesteś królem Izraela.

Bez szczerości nie ma miłości, zło na świat weszło przez podstęp diabła.

 

6 stycznia – Środa

Uroczystość Objawienia Pańskiego I pójdą narody do Twojego światła i królowie do blasku

twojego Wschodu pisze Izajasz.

A sam Jezus powiedział o Sobie, że każde kolano Mu się pokłoni i każdy język odda Mu chwałę Czytania z tej uroczystości są skoncentrowane na świetle betlejemskim – tak to można nazwać.

W pierwszym czytaniu z Księgi Proroka Izajasza (Iz 60,1-6) jest o tym, że chwała Boga rozbłysła nad Jerozolimą, że ciemność została rozproszona przez światło. I pisze prorok: I pójdą narody do twojego światła, królowie do blasku twojego wschodu Podnieś oczy wokoło i popatrz… A dalej: Zaleje cię mnogość wielbłądów – dromadery z Madianu i z Efy. Wszyscy oni przybędą ze Saby, ofiarują złoto i kadzidło. Jest to prorocze odniesienie do Mędrców ze Wschodu, którzy idąc za gwiazdą betlejemską, przybyli oddać Dziecięciu pokłon, ofiarując złoto, kadzidło i mirrę. Jednocześnie jest to również zapowiedź tego światła ewangelicznego, które ściąga serca i umysły niezliczonej liczby wyznawców Chrystusa, dla których światło betlejemskie jest znakiem, drogowskazem i oświeceniem.

Drugie czytanie (Ef 3,2-3a.5-6) z Listu św. Pawła Apostoła do Efezjan zwraca uwagę na bardzo ważny moment – że przez objawienie została mu – Pawłowi – oznajmiona tajemnica zakryta w poprzednich pokoleniach, a teraz objawiona przez Ducha Świętego Jego apostołom i prorokom – mianowicie, że poganie są już współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię. Najbardziej powinniśmy to rozumieć my, którzy jesteśmy tymi dziedzicami, którzy niegdyś byli poganami, a dziś są strażnikami Ewangelii. Św. Paweł został posłany przez Chrystusa do pogan, aby stać się dla nich wzorem i przewodnikiem. Dalej jesteśmy w sytuacji Mędrców szukających zbawienia, (Mt 2, 1-12) mówi o tym dzisiejsza Ewangelia. Mądrość ich prowadziła, jak prowadzi współczesny Kościół. Mądrość wskazywała, że trzeba iść za światłem i do światła. Bo tylko w świetle widać wszystko wyraźnie i wszystko ma swoje miejsce. Mądrość ich ostrzegła, aby wrócili inną drogą unikając zasadzek złego.

Razem z Mędrcami, w mądrości wiary, idźmy za światłem betlejemskim, odnawiając największe nadzieje.

 

7 stycznia – Czwartek

Duch antychrysta krąży po świecie siejąc nienawiść, zwątpienie i zwodząc narody.

Czytania z czwartku przybliżają nam temat rozróżniania duchów.

Mówi św. Jan w pierwszym czytaniu (1 J 3,22-4,6), żeby badać duchy, czy są z Boga. Pisze: Nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie, czy są z Boga. Bo jest wielu fałszywych proroków. Po tym poznacie Ducha Bożego – każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga. Każdy zaś duch, który nie uznaje Jezusa – nie jest z Boga. I to jest duch Antychrysta. Przypomina nam św. Jan, abyśmy wierzyli w Jezusa Chrystusa i miłowali się wzajemnie tak, jak nam nakazał, a wtedy, o co prosić będziemy, otrzymamy od Boga, bo zachowujemy Jego przykazania.

O działaniu Antychrysta mówi Ewangelia z tego dnia (Mt 4,12-17.23-25). W Ewangelii jest o tym, że Jan został uwięziony i niedługo zostanie stracony przez Heroda. Na wieść o tym Jezus usunął się do Galilei, osiadł w Kafarnaum. Bo tak spełniło się proroctwo: Ziemia Zabulona i ziemia Neftalego, Droga morska, Zajordanie, Galilea pogan! Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci wzeszło światło. Tam właśnie Chrystus nauczał i mówił: Nawracajcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie. Leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. I wieść o Nim rozchodziła się po całej Syrii. szły za Nim liczne tłumy z Galilei i z Dekapolu, z Jerozolimy, z Judei i z Zajordania.

Duch Antychrysta, atakuje świętych i świętość, ale nie zwycięży, bo nic nie zdoła pokonać Miłości.

 

8 stycznia – Piątek

Głód prawdy i głód chleba kierują ludzkim losem, ale tylko Nowonarodzony może to zaspokoić

Czytania z piątku mówią o tym, że są dwie takie rzeczy, które przez miłość mogą zaradzić najważniejszym potrzebom człowieka – głodowi słowa i głodowi chleba.

W Ewangelii według św. Marka (Mk 6,34-44) Chrystus, widząc wielki tłum, ulitował się nad nim, bo byli jak owce nie mające pasterza i zaczął ich nauczać. Sycił ich dusze głodne prawdy, a potem ulitował się nad nimi, bo pora była późna i nie mieli nic do jedzenia. I rozmnożył chleb i nakarmił wielki tłum. Pięcioma chlebami i dwoma rybami nasycił pięć tysięcy mężczyzn. O tym właśnie najważniejszym – o miłości – mówi również pierwsze czytanie (1 J 4,7-10). Pisze Jan, że miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Miłość Boga objawiła się przez to, że zesłał Syna swego Jednorodzonego, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. I posłał Syna swego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. Tej miłości najbardziej doświadczamy podczas Eucharystii. Chrystus najpierw zaspakaja nasze dusze głodne słowa i prawdy, aby później nasycić nas i zaspokoić Chlebem z nieba. To jest najważniejszy dar, który wszczepia nas w miłość.

Kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga, który posłał Syna jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy.

 

9 stycznia – Sobota

Chrystus zaspakajał głód prawdy, głód chleba, ale najbardziej głód Bożej miłości i tak ukazał Boskość, że mogła być zobaczona, usłyszana i odczuta w cierpieniu.

Czytania z soboty mówią o następnym akcie, który objawia Chrystusa jako Boga.

Po rozmnożeniu chleba i nakarmieniu pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci, Jezus posyła swoich uczniów na drugi brzeg – do Betsaidy (Mk 6,45-52). A gdy wieczór zapadł, On z lądu przeszedł po wodzie do łodzi, która była na jego środku. Uczniowie, widząc Go kroczącego po jeziorze, uznali, że to zjawa i zaczęli krzyczeć. Przemówił do nich wówczas: Odwagi! To Ja jestem; nie bójcie się. I wszedł do łodzi, a wiatr się uciszył. W ten sposób umocnił serca swoich uczniów, żeby nie mieli wątpliwości, kim jest i żeby tym bardziej przylgnęli do Niego i żeby z miłości ku Niemu miłowali się nawzajem, tak jak to mówi św. Jan w pierwszym czytaniu z tego dnia (1 J 4,11-18). Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. Jeśli kto wyznaje, że Jezus jest Synem Bożym, to Bóg trwa w nim, a on w Bogu. Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim. Przez to miłość osiąga w nas kres doskonałości. I dodaje: W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk. A kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości.

W miłości nie ma lęku, bo ona go usuwa, ale równocześnie miłość wie że Pan wszystko osądzi, a nadzieja zwycięży.

Ks. H. Młynarczyk

 


 

PRZY STOLE NA PLEBANII

Syndrom Heroda

 

 

Gospodyni: Księże proboszczu, mój wnuczek gra w Jasełkach Heroda i ja jestem bardzo z tego niezadowolona a jak widziałam że mu śmierć ścina głowę to mi ciarki przeszły po plecach. Jak ksiądz myśli czy ta rola nie wpłynie jakoś źle na jego życie. Przecież aktorzy utożsamiają się ze swoją rolą, co ksiądz myśli? Tym bardziej że ci islamiści to jak Herody dla chrześcijan.

Ks. wikariusz: Proszę panią, przecież to tylko gra, a co powiedziałaby babcia której wnuczek gra diabła? To prawda że coś tam w głowie może się czasem dziać, ale przecież z czasem to wywietrzeje. Inna sprawa to rzeczywiście jakieś Herodowe myśli nie są obce ludziom, a także diabelskie. A jeżeli chodzi o islamistów to ich działanie ma inne korzenie.

Ks. proboszcz: Właśnie intencje Heroda były inne, można by mówić o jakimś syndromie Heroda , czyli objawach chorobowych na jakimś punkcie, tak by może powiedział lekarz, ale my wiemy że to było opętanie przez szatana, który nie chciał dopuścić by Boże Dziecię żyło. Wykorzystał skłonności Heroda dla którego władza miała niemal boski wymiar i zmusił go do tej zbrodni. Ten syndrom chorobowego umiłowania władzy nie jest wcale taki rzadki i wielu współczesnych polityków jest nim zarażonych. Mówi o tym choćby historia nazizmu i komunizmu.

Ks. emeryt: W każdym z nas jest trochę z Heroda, który swoje okrucieństwo łączył z wielką naiwnością przecież wiedział o proroctwach i pomimo to chciał Bogu pomieszać szyki. My też czasem w jakimś niewielkim stopniu chcielibyśmy poprawiać Pana Boga, albo mścić się na niewinnych, bo nasze plany runęły, jak to zdarzyło się Herodowi. Ale jest tu jeszcze coś innego, mianowicie w tej Herodowej taktyce jest ciągle ukryty podstęp, chciał wykorzystać Mędrców aby dotrzeć do Jezusa i go zabić, udawał jak przysłowiowy wilk w owczej skórze. Tak samo postępował Hitler Stalin i inni o totalitarnych zapędach.

Gospodyni: Wytłumaczcie mi dlaczego Bóg Ojciec pozwalał aby na Jego Syna zastawiano takie sidła, przecież Najświętsza Rodzina była wręcz prześladowana od początku. Diabeł nie wpuścił ich do gospody, diabeł chciał przez Heroda zabić Dziecię, przez diabła musieli emigrować i tułać się po obczyźnie.

Ks. infułat: Wiele jest tłumaczeń tej drogi i ciągle słyszymy o tym w kazaniach ale tutaj może warto przytoczyć słowa z jakimi zwrócił się do Matki Bożej starzec Symeon kiedy przyniosła ze św. Józefem Jezusa aby Go ofiarować Panu. Powiedział do Niej – Twoją duszę miecz przeniknie aby wyszły na jaw zamysły serc wielu. Przyjście Chrystusa na ziemię a wcześniej spełniający się plan Boży były również jakby testem, próbą, zaproszeniem do heroizmu, egzaminem z doświadczeń i miłosną grą Stworzyciela ze swoim stworzeniem, która prowadzi do doskonałości. A przede wszystkim jedyną właściwą drogą walki ze złem szczególnie ze złem osobowym.

Ks. H. Młynarczyk

.