Co niesie tydzień (19-25 X)
19 X – XXIX Niedziela Zwykła
ZNISZCZYĆ DOBRO SIŁĄ ZŁA
Ewangelia z tej niedzieli (Mt 22,15-21) mówi o podstępnym spisku faryzeuszy i zwolenników Heroda, aby podchwycić Jezusa w mowie i oskarżyć przed cezarem. Zadano Mu pytanie, ujmując je w podstępnie przyjaznym tonie, zaznaczając, że jest nauczycielem prawdy. Pytanie brzmiało: Czy wolno płacić podatek cezarowi, czy nie? Inaczej mówiąc: Czy należy opłacać podatki okupantowi?
Jezus przejrzał ich podstęp i odpowiedział w sposób, na jaki zasłużyli. Zażądał, aby pokazali Mu monetę czynszową, po czym zapytał: Czyj podpis i wizerunek się tu znajduje? – Cezara – padła odpowiedź. – Oddajcie więc cezarowi, co należy do cezara, a Bogu, co należy do Boga.
Odpowiedź Chrystusa zniweczyła ich niecne plany, ale także stała się dla nich (właściwie dla nas wszystkich) zadaniem. Bo cóż mamy oddać Bogu, a co władzy? Oskarżyciele, gdy usłyszeli genialną odpowiedź Chrystusa, pogubili się. Byli zaskoczeni takim przedstawieniem problemu. Czując się bezsilnymi, jeszcze bardziej znienawidzili Pana Jezusa. Zresztą ten problem zostanie powtórzony, gdy przed Piłatem oskarżą Chrystusa, że czyni się królem, sprzeciwiając się cezarowi.
Tego samego tematu dotyka pierwsze czytanie z Księgi proroka Izajasza (Iz 45,1.4-6), który przedstawia pogańskiego króla Cyrusa jako narzędzie Boga. Cyrus, król perski i założyciel dynastii Achemenidów, który rządził Babilonią w latach 539-530 przed Chrystusem, odnosił wielkie zwycięstwa wojenne i był władcą największego do tamtej pory imperium. Był przy tym bardzo tolerancyjny i wyrozumiały; zezwolił między innymi na odbudowę świątyni jerozolimskiej.
Dlatego mówi Izajasz w imieniu Boga o Cyrusie jako o pomazańcu Bożym. Mówi: Nazwałem cię twoim imieniem pełnym zaszczytu, chociaż Mnie nie znałeś. Ja jestem Pan i nie ma innego poza Mną Boga.
Tutaj władca objawia się jako pełniący wolę Boga, z tym Bogiem współpracujący. Oczywiście jednego Boga – tak jak wierzył w Niego Cyrus. Sprawa władzy królewskiej w Izraelu rozpoczęła się od życzenia narodu, aby dać im króla, bo wcześniej władali tzw. sędziowie (ostatnim z nich był Samuel). Izraelici zażądali jednak władzy królewskiej. Wówczas Bóg powiedział do Samuela: Nie ciebie odrzucają, ale mnie. Nie chcą moich bezpośrednich rządów. Niech mają zatem króla i będą jego niewolnikami. Tak więc władza może być otwarta na Boga albo może być zamknięta, wręcz wroga.
Jak jednak należy rozumieć to, co mamy oddać Bogu? W pewien sposób mówi o tym drugie czytanie z Listu św. Pawła do Tesaloniczan (1 Tes 1,1-5b) z tej niedzieli, w którym święty Paweł dziękuje Bogu za wiarę, nadzieję i miłość Tesaloniczan. Pisze do nich, również w imieniu swoich współpracowników – Sylwana i Tymoteusza, że modlą się za nich nieustannie, wspominając ich wielkie dzieło wiary, ich wielki trud miłości i wielką, wytrwałą nadzieję w Chrystusie. Dodaje apostoł, że głoszenie Ewangelii wśród nich nie dokonało się przez samo tylko słowo, lecz przez moc i Ducha Świętego z wielką siłą przekonania.
Tak więc „oddać Bogu to, co Mu się należy” jest wielką potrzebą ludzkiego serca, ludzkiej duszy i wymaganiem, aby Mu oddawać wszystko z wewnętrznej potrzeby i ze wszystkich sił Mu służyć. Ale może się to dokonać jedynie w Duchu Świętym, bo to nie człowiek czyni skutecznymi modlitwy i służbę, ale Duch Jezusa Chrystusa, którego On posłał na ziemię.
Przez służbę Bogu, służymy człowiekowi i społeczeństwu
20 IX – Poniedziałek
ZACHŁANNE UŻYWANIE DÓBR TEGO ŚWIATA NIE JEST CELEM CZŁOWIEKA
W Ewangelii św. Łukasza (Łk 12,13-21) mowa jest o tym, że należy gromadzić skarby przed Bogiem. Ten urywek rozpoczyna się od prośby człowieka, skierowanej do Jezusa, aby powiedział jego bratu, by podzielił się z nim spadkiem. Chrystus mu odpowiedział, że nie jest sędzią ani rozjemcą, że nikt Go takim nie ustanowił. Ostrzegł jednak przy tym przed chciwością, dając przykład człowieka, któremu pole dobrze obrodziło. Ów człowiek postanowił wówczas pobudować nowe spichlerze i zgromadzić jak najwięcej dóbr. Gdy to uczynił powiedział sobie: Teraz masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj! Ale niestety… Tej samej nocy Bóg zażądał od niego życia i komu innemu przypadło wszystko, co przygotował.
Ten człowiek zmarnował energię duchową, swoje siły fizyczne, wszelkie talenty umysłu na coś, co było jedynie mirażem. Tymczasem mógł to wszystko spożytkować, by w niebie u Boga zgromadzić sobie zasoby.
Do tego samego nawiązuje święty Paweł w pierwszym czytaniu w Liście do Efezjan (Ef 2,1-10), dziękując Bogu za siebie i wszystkich, którzy uwierzyli Chrystusowi, że wprowadził nas w nowe widzenie świata. Pisze apostoł: My wszyscy niegdyś postępowaliśmy według żądz naszego ciała, spełniając zachcianki ciała i myśli zdrożnych. I byliśmy potomstwem z natury zasługującym na gniew, jak i wszyscy inni. A Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie przez Chrystusa przywrócił nas do życia łaską, którą jesteśmy zbawieni. Wskrzesił nas i posadził na wyżynach niebieskich w Chrystusie Jezusie. Łaską jesteśmy zbawieni przez wiarę, a to jest darem Boga, nie z uczynku, aby się nikt nie chlubił.
W tym dniu wspominamy św. Jana Kantego. Jest on żywym przykładem całkowitego oddania się Bogu, Chrystusowi w pracy, ubóstwie, z miłością. Gromadźmy sobie skarby które nie niszczeją – nieprzemijające w niebie
21 X – Wtorek
W CHRYSTUSIE POJEDNANI ZE SOBĄ
Pierwsze czytanie z Listu do Efezjan (Ef 2,12-22) mówi, że Chrystus zaprowadził pokój, jednocząc dwie części ludzkości. Co to znaczy? Naród wybrany to jedna część ludzkości, część, na którą skierowało się Boże wybranie. Pozostali to druga część ludzkości. Między nimi panowała wrogość ze względu na różne postrzeganie Boga. Chrystus, który przyszedł na świat, aby pojednać ludzkość ze sobą nawzajem i z Bogiem, uczynił to przez krzyż, w sobie zadawszy śmierć wrogości. Jego poddanie się śmierci krzyżowej jest skierowane przeciwko każdemu rodzajowi wrogości. Przez to zarazem zwiastował pokój nam wszystkim. Ta zespolona budowla człowieka dawniej skłóconego rośnie na świętą w Panu świątynię.
Ale na czym to pojednanie polega i jaka ma być nasza droga, mówi Ewangelia według świętego Łukasza (Łk 12,35-38). Chrystus napomina, aby były przepasane biodra nasze, zapalone pochodnie. Oznacza to, że mamy być gotowi na powrót Pana – aby Mu otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi słudzy, których Pan zastanie czuwających gdy nadejdzie.
To jest oczekiwanie na wtóre przyjście Jezusa Chrystusa. Oczekując musimy być ciągle gotowi. Do każdego z nas przychodzi to w momencie śmierci, ale przyjście, to finalne dla całego świata, będzie przy jego końcu. Pan przyjdzie i odmieni wszystko. Tylko Chrystus jest naszym pojednaniem
22 X – Środa
PAWEŁ OTRZYMUJE OD CHRYSTUSA
OBJAWIENIE TAJEMNICY
Chodzi tutaj o objawienie tajemnicy, że poganie są już współdziedzicami, współuczestnikami obietnicy w Jezusie Chrystusie przez Ewangelię. To znaczy: początkowo było tajemnicą przeznaczenie wszystkich ludzi do wspólnoty z Bogiem. Na początku tylko naród wybrany czyli Izraelczycy przez przynależenie według krwi należeli do narodu wybranego. Od Chrystusa rozpoczęła się nowa era, w której narodem wybranym są wszyscy, którzy uwierzyli w przyjście Mesjasza, niezależnie od narodowości i rasy płci, pozycji społecznej.
Do czego zobowiązuje człowieka ta przynależność, czyli bycie współczłonkami Ciała Chrystusowego, mówi Ewangelia świętego Łukasza (Łk 12,39-48) o czuwaniu. Pan Jezus powiedział, że gospodarz, który czuwa, nie pozwoli złodziejowi włamać się do swego domu. Podobnie trzeba nam czuwać, bo nie wiemy, kiedy Syn Człowieczy – czyli Chrystus – przyjdzie. Nie może zastać nas zastać śpiącymi, nieprzygotowanymi, bezbronnymi.
Oczywiście to czuwanie nie polega na rozglądaniu się z otwartymi oczami, wystawianiu straży, obserwowaniu tego, co się dzieje. Jest to czuwanie duszy chcącej zachować czystość na przyjście Pana – czyli życie bez grzechu. Jedynie to ma nas interesować. Wszystkie inne rzeczy Pan ułoży. My mamy przy pomocy łaski Bożej niejako nastroić nasze serca i dusze, abyśmy pokochali Boże przykazania i czystość – czyli uczciwość, szczerość, prawdomówność i wzajemną życzliwość- we wszystkich sprawach.
Tajemnica Bożego wybrania w Chrystusie objęła każdego człowieka
23 X – Czwartek
SZUKAJMY W DUSZY BOŻYCH WYMIARÓW, ABY OSIĄGNĄĆ PEŁNIĘ W MIŁOŚCI
Pierwsze czytanie z Listu do Efezjan (Ef 3,14-21) zawiera podziękowanie Bogu wyrażone przez świętego Pawła. Apostoł dziękuje Bogu za bogactwa Jego chwały, przez które sprawił, że to Duch jest wzmocnieniem sił człowieka. To bogactwo wewnętrzne, duchowe dla lepszego zrozumienia przedstawia wymiernie, mówiąc jakby o jego głębokości, szerokości, długości, wysokości i miłości, która przewyższa wszelką wiedzę, czyli o pełni. Tylko przez to bogactwo można dojść do pełnego zjednoczenia z Bogiem.
Z kolei Ewangelia według świętego Łukasza (Łk 12,49-53) konkretyzuje wymagania Ducha. Chrystus w świętym kontraście do tego wszystkiego, co mówi o miłości, stwierdził: Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale rozłam. Odtąd ojciec będzie przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej.
Oczywiście nie chodzi tu o spory rodzinne, które były już na długo przed Chrystusem i będą do końca świata, ale o rozłam, którego dotychczas nie było, a który przyniósł Chrystus – rozłam ewangeliczny. Bo nie wszyscy będą mieć wiarę, bo nie wszyscy tej wiary szukają.
Ten podział, oparty na ewangelicznej miłości bliźniego i odpowiedzialnej troski o niego, będąc pozornie rozłamem, jest czuwaniem w oczekiwaniu na przyjście Pana.
Podziały płynące od Boga są wyrazem Jego miłości do każdego człowieka
24 X – Piątek
DĄŻENIE DO BOGA TO DĄŻENIE DO JEDNOŚCI W DUCHU ŚWIĘTYM
Pierwsze czytanie z Listu do Efezjan (Ef 4,1-6) mówi o jedności, zwracając uwagę na to, że jest jedno ciało (oczywiście mistyczne Chrystusa), jeden duch, jedna nadzieja, którą daje powołanie nasze, jeden Pan, jedna wiara i jeden chrzest, a także jeden Bóg i Ojciec wszystkich, który działa ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.
Ta jedność budowana jest w wieloraki sposób, między innymi – według słów Ewangelii z dzisiejszego dnia (Łk 12,54-59) – przez to, że jesteśmy w stanie poznać znaki czasu. Pan Jezus powiedział, że potrafimy na podstawie różnych symptomów przewidzieć zmiany pogody, a nie umiemy odczytywać znaków czasów, w których żyjemy – tak jak nie rozpoznali znaków czasu przyjścia Chrystusa na ziemię Jemu współcześni. A mogli przecież sami z siebie rozróżnić to, co słuszne. Dlatego w roztropności trzeba nam zachowywać właściwą postawę wobec wszystkich przeciwieństw życia, jak również otwierać się na wszystkie dary Boga.
Dostrzeganie znaków czasu, to odczucie obecności Boga w codzienności
25 X – Sobota
JEDYNĄ NASZĄ GWARANCJĄ JEST NASZE NIEUSTANNE NAWRACANIE SIĘ
W Ewangelii św. Łukasza (Łk 13,1-9) Chrystus odpowiada na nurtujące Jego współczesnych pytania o tragiczne wydarzenia, mianowicie o Galilejczyków pomordowanych przez Piłata w czasie składania ofiar i o nieszczęśników, na których zawaliła się wieża w Siloam. Odpowiedź Chrystusa była dziwna. Powiedział, że tych ludzi, którzy zginęli, nie można uważać za większych grzeszników od innych, ale dodał również: Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie.
W tym wypadku to stwierdzenie odnosi się do zaskoczenia niespodziewaną śmiercią, jak to zwykle bywa u człowieka grzesznego, który czyni zło, a kara zaskakuje go. Podobnie sprawa przedstawia się z zapowiedzią końca świata. Kiedy wszyscy będą mówić: pokój, pokój! – przyjdzie nagłe zginienie – jak ból na niewiastę brzemienną.
Natomiast pierwsze czytanie (Ef 4,7-16) stanowi swoistą wskazówkę co do tego, jak wykorzystywać czas i jak odnosić się do wszystkiego, aby nie być zaskoczonym. Święty apostoł Paweł mówi, że Chrystus wstąpiwszy do góry, wziął do niewoli jeńców i rozdał ludziom dary. Mówi o tych darach, że jednych ustanowił apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, nauczycielami, pasterzami; wszystkich do wykonywania posługi w celu budowania ciała Chrystusowego.
Naszym zabezpieczeniem zatem jest zorientowanie się, jakie dary otrzymaliśmy od Boga, czym możemy służyć społeczeństwu, rodzinie, ludzkości, czym możemy służyć prawdzie, wierze, nadziei miłości.
Kto czuwa przy Panu, nie będzie zaskoczony śmiercią.
Na temat…
BOSKIE I CESARSKIE
Michał był w dość zażyłych stosunkach ze swoim szefem, pracował przecież w jego firmie już wiele lat, dlatego kiedy zbliżały się imienny szefa, zastanawiali się z Barbarą nad prezentem. Dobry koniak to najpewniejszy prezent i tak też zrobili. Towarzystwo było w dużej części znane i tematy jak zwykle podobne. Ale w tym roku jednak zjawił się ktoś nowy, ktoś z większego biznesu, pewny siebie, wygadany. Od razu zaczął sterować towarzystwem, przy widocznej aprobacie szefa, bo widać było że są zaprzyjaźnieni.
Temat rozwinął się w nawiązaniu do telewizyjnych dyskusji o podatkach, a pan Dariusz ten nowy, miał urobione zdanie, że podatki to złodziejstwo, urzędowy rozbój w biały dzień i trzeba byłoby to ukrócić szczególnie chroniąc duże firmy, bo one napędzają gospodarkę. Dyskusja sparaliżowana przez pana Dariusza stawała się coraz bardziej natarczywa i Michał który miał też swoje zdanie, a przecież od niedawna bardzo zbliżył się do Kościoła, nie wytrzymał i powiedział, że przecież jakieś podatki muszą być bo jak będzie państwo egzystować, a słabe państwo to pole do popisu dla dzikiego biznesu i bezprawia i dodał że władza pochodzi od Boga w tym sensie, że możemy spokojnie żyć tylko w społeczeństwie zorganizowanym i podległym uczciwemu prawu.
Kiedy padło słowo Bóg, atmosfera się podgrzała do białości najpierw jeszcze jakoś grzecznie, ale później bez ogródek jakimi to złodziejami są właśnie księża i co Kościół wyprawia. Towarzystwo się podzieliło mniejszość pieniła się wymyślając na Kościół i wierzących coraz to nowe zarzuty, a większość milczała, chcieli przeczekać burze, patrzyli na gospodarza, on też milczał próbował zmienić temat. Po co ja tę dyskusję zacząłem myślał Michał, przecież nie będę dalej walczył choćby ze względu na szefa i nie wiedząc co robić aby uspokoić towarzystwo powiedział: nie kłóćmy się wznieśmy toast za naszych piłkarzy aby pokazali światu że coś znaczą. Trafił w dziesiątkę atmosfera znów stała się przyjazna, wszyscy odetchnęli z ulgą, a Michał poczuł dumę, że stał się znowu aniołem pokoju rozładował „stan wojenny” Wracali do domu i Michała zaczęło niepokoić milczenie Barbary i coś wewnątrz narastało, dlaczego nic nie mówi co ona ode mnie chce. To nic może zmęczona, jutro niedziela to się wyśpimy.
Wstali późno, do kościoła poszli na Mszę św. wieczorną. Michał siedział w ławce ale myśli mu gdzieś uciekały, nagle w odczytywanej Ewangelii usłyszał jak Jezusowi zadali podstępne pytanie czy należy płacić podatek cezarowi. Proszę pomyślał to przecież wczorajszy temat, a to dobre. Ale słowa z ambony które przecież już znał nagle zaczęły nabierać nowego sensu. Pokażcie Mi monetę mówi Chrystus czyj to napis i obraz – mówią cezara oddajcie więc co cezara cezarowi a co Boskie Bogu. Te słowa nagle uderzyły go jak młotem. Uprzytomnił sobie że bronił cezara odważnie, ale Bogu nie pomógł. Że nosi w sobie jakąś bojaźń a przecież czytał w Piśmie, że bojaźliwi Królestwa Bożego nie odziedziczą. Poczuł się nawet gorszym od pana Mirka, on przecież nie bał się bronić swojego zdania, chociaż było niegodziwe, a ja się bałem, jak św. Piotr przy ognisku. I co wypadałoby zapłakać pomyślał, ale nawet tego nie mógł.
Ks. Henryk Młynarczyk