Co niesie tydzień (31 I – 6 II 2016)
31 stycznia – IV niedziela zwykła
Bóg jest wspomożeniem w każdej sytuacji i w każdej misji, a Jego posłańcy zawsze zwyciężą.
Czytania z tej niedzieli mówią o mocy proroctwa i o mocy miłości, która jest ponad wszystko.
W pierwszym czytaniu z Księgi Proroka Jeremiasza (Jr 1,4-5.17-19) jest o powołaniu tego proroka, który bronił się i mówił do Boga: Przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem. Oznaczało to, że brakuje mu autorytetu koniecznego do publicznych wystąpień wobec wybitnych osobistości. Jednak Bóg mu odpowiedział: Nie mów tak, gdyż pójdziesz dokądkolwiek cię poślę i będziesz mówił cokolwiek ci polecę. Nie lękaj się, bo jestem z tobą, aby cię chronić.
Wszystkie proroctwa proroków Pańskich spełniły się w Jezusie Chrystusie. O tym mówi dzisiejsza Ewangelia (Łk 4,21-30). Kiedy Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta, w synagodze podano Mu Pismo i przeczytał słowa proroctwa Izajasza, gdzie było napisane: Duch Pański spoczywa na mnie, ponieważ mnie namaścił i posłał mnie, abym ubogim niósł Dobrą Nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie, abym uciśnionych odsyłał wolnymi, aby obwoływał rok łaski od Pana. I Chrystus dodał: Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli.
Spełniły się również słowa proroctw, mówiące o tym, że Go swoi będą prześladować; że przyjdzie do swoich, a oni Go nie przyjmą. Mieszkańcom Nazaretu nie spodobała się interpretacja odczytanego przez Chrystusa fragmentu Pisma świętego, gdyż Pan Jezus wyrzucał im zatwardziałość serca. Dlatego chcieli Go strącić ze skały. Ale On przeszedł pośród nich i nie mogli Mu nic zrobić. To pierwsze czytanie i Ewangelia są kolejnym dowodem wypełnienia się planu Bożego. Powiedział Chrystus w innym miejscu, że ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmienią się w Prawie, aż wszystko się stanie. Wszystko, co było zapowiedziane przez proroków, wypełniło się w Chrystusie.
Natomiast drugie czytanie z Listu św. Pawła Apostoła (l Kor 12,31-13,13) do Koryntian to wspaniały „Hymn o miłości”, którego początek jest następujący: Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym.
Tylko miłość jest dla nas przepustką do spotkania się z Bogiem. We wszystkim innym swój udział może mieć szatan. Nadzwyczajne wydarzenia, jak mówienie językami, również mogą mieć miejsce przy udziale szatana. Podobnie prorokowanie i poznanie tajemnic. Wiedza najgłębsza oraz wiara przenosząca góry może być z udziałem szatana. Diabły także wierzą. Wszakże „drżą” – jak mówi św. apostoł Jakub. Drżą, bo wiedzą, jaki ich czeka sąd. Tylko prawdziwa miłość jest wolna od szatańskich wpływów, bo diabeł na miłość się zdobyć nie może. Cały jest ukierunkowany ku nienawiści.
Bóg jest Miłością i nią wszystko obdarowuje, nic Miłości nie przemoże, bo jak Bóg jest wieczna.
1 lutego – Poniedziałek
Zło łasi się do człowieka, aby go oswoić i zniewolić, dlatego potrzeba nieustannego czuwania, potrzebna pomoc z wysoka.
Czytania z poniedziałku mówią o wpływie złego ducha, który w różny sposób sprzeciwia się dobru, obezwładnia człowieka, czyni go nieszczęśliwym.
W pierwszym czytaniu (2 Sm 15,13-14.30;16,5-13a) jest o tym, jak to król Dawid musi uciekać przed swoim synem, Absalomem, który zbuntował się przeciwko niemu, znalazł popleczników i ogłosił się królem. Spotkało to Dawida za jego grzech; za zabójstwo Uriasza Chetyty, którego małżonkę wziął sobie za żonę. Dawid zniósł cierpliwie bunt syna, który zresztą nieustannie sprawiał mu różne kłopoty. Tak więc zakończyło się to wszystko wojną domową. Jednak Absalom przegrał bitwę. Zginęło 20000 żołnierzy; zginął również Absalom. Król zaś płakał po nim…
Ewangelia (Mk 5,1-20) również mówi o złym duchu. Kiedy Chrystus przybył do kraju Gerazeńczyków i wysiadł z łodzi, wybiegł mu na przeciw z grobów człowiek opętany przez ducha nieczystego. Mieszkał w grobach i nikt nie mógł go poskromić, bo zrywał wszelkie łańcuchy i pęta. Dniami i nocami krzyczał, tłukąc kamieniami po grobach i górach. Gdy ujrzał Jezusa, oddał Mu pokłon i krzyczał: Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga: Nie dręcz mnie!
I prosiły duchy nieczyste, aby nie wypędzał ich z tej okolicy, bo nakazał im wyjść z tego opętanego człowieka. A kiedy zapytał Chrystus, jak na imię temu duchowi, ten odpowiedział: Legion, bo jest nas wielu. Prosiły złe duchy Chrystusa, aby je posłał w świnie. I Chrystus posłał je w świnie. Wówczas około dwutysięczna trzoda ruszyła po zboczu i potopiły się wszystkie w jeziorze…
Ten fragment obrazuje nam dosłownie wymiar nieszczęścia, jakie towarzyszy opętaniu. A strata materialna dwóch tysięcy świń w jeziorze jest ceną za uwolnienie człowieka od złego ducha. Można by powiedzieć, że chociaż to według naszych ludzkich przeliczeń to było nieszczęście, to jednak niczym była ta strata świń wobec odzyskania człowieka opętanego i przepędzenia złych duchów.
Duchowe zło ma szczególne upodobania do ciała i szuka w nim schronienia, obezwładniając tak ludzi, jak i zwierzęta. Ochroną przed złem są Boży posłańcy, słudzy Dobra.
2 lutego – Wtorek – Święto Ofiarowania Pańskiego
Ofiarowanie Dzieciątka Jezus w świątyni, to przyjęcie Go przez Ojca na przebłaganie za grzechy nasze, na Dar Życia wiecznego, na obmycie w Jego Krwi.
Według Prawa Mojżeszowego w połowie czterdziestodniowej nieczystości rytualnej Maryi, wynikającej z urodzenia przez Nią dziecka płci męskiej, przybyła wraz z nowonarodzonym Jezusem i swoim mężem, Józefem, oblubieńcem do świątyni jerozolimskiej, by poddać się obrzędowi oczyszczenia oraz poświęcić Bogu swego pierworodnego Syna. Ten obowiązek dotyczył wszystkich Izraelitów, a Jego spełnienie było znakiem wdzięczności za ocalenie pierworodnych w czasie Paschy przed wyjściem Izraelitów z Egiptu. To święto jest jakby trzecim etapem objawienia się Syna Bożego. Pierwszy to gdy pasterze zobaczyli Dzieciątko i byli reprezentantami zwykłego ludu. Drugie objawienie było przed Mędrcami ze Wschodu, którzy reprezentowali szukających prawdy, mądrości i odpowiedzi na najważniejsze pytania. Trzeci etap to właśnie ofiarowanie w świątyni, w Domu Boga. Bóg przychodzi do swojego Domu, aby wypełnić zadanie, które znosiło stare formy a otwierało się na Nowe. On, Pierworodny wykupił wszystkich, a Jego ofiara nadobficie uczłowieczyła Miłość.
To wydarzenie zostało potwierdzone przez wybranych świadków, o czym mówi Ewangelia (Łk 2,22-40). Pierwszym świadkiem był starzec Symeon – sprawiedliwy i pobożny. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci aż nie zobaczy Mesjasza Pańskiego. Wziął Dziecię Boże na ręce i wypowiedział proroctwo o Nim. Proroctwo, które dotyczyło również Maryi: A Twoją duszę miecz przeniknie, by na jaw wyszły zamysły serc wielu. Drugim świadkiem tego ofiarowania Pańskiego w świątyni była Anna, prorokini – 84-letnia kobieta, która nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. To wszystko zostało zapowiedziane.
Mówi o tym pierwsze czytanie z Księgi Proroka Malachiasza (Ml 3,1-4), który powtarza słowa Boga: Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie.
To proroctwo Malachiasza, który działał w Izraelu między 480 a 460 rokiem przed Chrystusem – jak wiele innych proroctw mesjańskich – przypieczętowuje dowody żywej wiary.
To, co zapowiadali prorocy, to co przygotował Jan Chrzciciel, to co przyjęły od Pana wierne serca, to czym człowieka obdarował Duch Święty było i jest tą Miłością, która zwyciężyła i będzie zwyciężać.
3 lutego – Środa
Pycha ma różne oblicza, czasem udaje pokorną i nieszkodliwą, ale zawsze chodzi o to, aby zdobyć dla siebie jakiś tron.
Czytania ze środy mówią o tym, że Bóg czuł się bardzo odpowiedzialny za Izrael, ponieważ rządził nim bezpośrednio.
Dlatego, kiedy przyszło do głowy Dawidowi (za podszeptem szatana) zrobić spis ludności kraju, to okazało się to mieć bardzo złe skutki (2 Sm 24,2.9-17). Po spisie, jakiego dokonał dowódca wojsk, Joab, Bóg posłał do Dawida proroka Gada (widzącego) i przedstawił mu trzy propozycje, jakie Bóg dał Dawidowi, jako karę za przejaw jego pychy (bo chciał zobaczyć wielkość narodu, którym rządzi). Dawid otrzymał trzy możliwości: albo nastanie 7 lat głodu, albo przez 3 miesiące będzie uciekał przed wrogiem, albo przyjdą 3 dni zarazy. Dawid wybrał zarazę. W ciągu 3 dni z powodu zarazy umarło 70000 ludzi. Zaraza zatrzymała się w Jerozolimie, a Dawid modlił się do Boga, mówiąc, że to on zgrzeszył, a nie naród, dlaczego więc to naród cierpi, a nie on.
Inny rodzaj pychy jest opisany w Ewangelii (Mk 6,1-6). Jezus w swym rodzinnym mieście – w Nazarecie – w szabat zaczął nauczać w synagodze. Mówiono wówczas: Skąd On to ma? Skąd Mu ta mądrość i te cuda? Ale Go przecież znamy. Tu się wychował. Tu żyją Jego krewni. I powątpiewali o Nim. Tak że nie mógł wiele zdziałać Chrystus z powodu ich niedowiarstwa. Powiedział: Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony.
Te dwa rodzaje pychy, która często dotyka nas, ludzi, jak uczy Pismo – mogą być bardzo groźne. Ponieważ niemal niezauważalnie dają o sobie znać w społeczności, a ich konsekwencje są jednak ogromne.
Lekceważymy to, co wydaje nam się, że znamy, a jeżeli nas przerasta, to pytamy jakim prawem, i dlaczego pominięto nasze zdanie. Dlatego pycha lekceważy Bożych posłańców.
4 lutego – Czwartek
Przekazując ważne misje, tworzymy mocny łańcuch zależności, spełniając odwieczny zamysł Mądrości Bożej w budowaniu Dobra.
Czytania z czwartku mówią o przekazaniu zadania.
W pierwszym czytaniu (l Krl 2,1-4.10-12) jest o tym, że Dawid, zbliżając się do śmierci, przekazał swojemu synowi, Salomonowi, aby był dobrym królem, przestrzegającym zarządzeń Boga, idącym za wskazaniami Ducha, przestrzegającym praw, poleceń i nakazów zapisanych w prawie Mojżesza.
Z kolei w Ewangelii (Mk 6,7-13) też jest przekazanie polecenia. Polecenia Jezusa Chrystusa, który rozesłał apostołów po dwóch, dając im władzę nad duchami nieczystymi, aby wypędzali te duchy i uzdrawiali chorych. Posłał ich do różnych miejscowości, ale nie pozwolił zabierać żadnego zabezpieczenia czy zapasowego ubrania, pieniędzy, pożywienia. Posłał ich tak jak byli, bo ich zabezpieczeniem miał być sam Bóg. Bo znajdą się tacy, którzy dadzą im jeść, dadzą schronienie i będą im przyjaźni. Ale nie wszyscy. Tak też apostołowie wypełniali to posłannictwo.
Chrystus rozsyłając apostołów, dał im Boskie zabezpieczenie, aby małymi środkami czynili wielkie dzieła.
5 lutego
Piątek – wspomnienie św. Agaty, dziewicy i męczennicy
Dawid był człowiekiem według Serca Bożego i chociaż miał upadki, to jednak szczerą pokutą zjednywał sobie Boże przebaczenie, dlatego w jego pokoleniu narodził się Bóg – Człowiek.
Czytania z piątku mówią o dwóch wielkich mężach Bożych – o królu Dawidzie i o największym z ludzi, Janie Chrzcicielu. Pierwsze czytanie (Syr 47,2-11) jest wielką pochwałą Dawida,
który był bardzo odważny od młodości, kiedy to strzegąc swoich stad, walczył z dzikimi zwierzętami. Zabił też olbrzyma Goliata. Odniósł wiele zwycięstw wojennych. Poza tym oddawał Bogu chwałę, układając psalmy, śpiewając hymny, nadając obchodzonym świętom przepych artystyczny, aby wychwalane było imię Pana i aby przybytek już od rana rozbrzmiewał echem. I chociaż zgrzeszył, Pan mu darował grzechy. Moc jego podniósł na wieki w jego potomku, Chrystusie. Zawarł z nim przymierze królewskie i dał tron chwały w Izraelu.
Natomiast Ewangelia (Mk 6,14-29) mówi o śmierci Jana Chrzciciela, którego Chrystus nazwał największym ze zrodzonych z niewiasty. I ten największy z największych ludzi oddał życie w męczeństwie w obronie rodziny, ponieważ wypominał Herodowi, że nie wolno mu mieć żony swego brata. Herodiada zawzięła się na niego i podstępem doprowadziła do jego śmierci. Stało się to w dniu urodzin Heroda i nawet wbrew jego woli. Jednak by spełnić daną nieroztropnie obietnicę, kazał ściąć głowę Jana Chrzciciela i przynieść na misie jego głowę córce Herodiady. Ta zaś ów krwawy dar przekazała swej matce.
Wniosek stąd płynie prosty: wielką rzeczą jest obrona rodziny, skoro największy z największych w obronie tej rodziny oddał życie.
Największy z ludzi nie był godny Chrystusowi zawiązać sandała, ale przygotowując Mu drogę, jako pierwszy przechodzi przez Tego, który jest Bramą.
6 lutego – Sobota
Salomonowy wybór, jest dla nas wskazówką, abyśmy w życiu nie szukali tego, co łatwe lub miłe,czy dające sławę i bogactwo. Szukajmy tego, co podoba się Bogu.
Sobota mówi o umiejętności wyboru działań – od mądrości człowieka, od jego posłuszeństwa łasce zależy, czy dokona dobrego wyboru.
Pierwsze czytanie (l Krl 3,4-13) mówi o tym, jak Bóg wysłuchał prośby Salomona. Kiedy król Salomon przebywał na uroczystościach w Gideonie, ukazał się mu Bóg i powiedział do niego: Proś o to, co mam ci dać. I Salomon poprosił o umiejętność sądzenia ludu i rozróżniania dobra i zła, ponieważ uważał, że jest młody i bark mu doświadczenia. Spodobała się ta prośba Bogu i powiedział: Ponieważ nie prosiłeś o długie życie, ani o bogactwa, ani o zgubę nieprzyjaciół, ale o umiejętność rozstrzygania spraw sądowych, spełniam twoje pragnienie i daję ci serce mądre i rozsądne, takie, że podobnego tobie przed tobą nie było i po tobie nie będzie. I choć nie prosiłeś, daję ci ponadto bogactwo i sławę ponad innych królów.
Trochę inny wybór przedstawiony jest w Ewangelii (Mk 6,30-34), w którym Chrystus lituje się nad tłumem. Kiedy po swojej apostolskiej pracy zebrali się uczniowie Jezusa i opowiedzieli mu wszystko, co zdziałali, powiedział do nich: pójdźcie osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco. Więc odpłynęli łodzią. Zauważono ich jednak i zbiegli się pieszo na to miejsce wszyscy ze wszystkich miast; nawet ich uprzedzili. Gdy Chrystus ich ujrzał, zdjęła go litość nad nimi, bo byli jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać.
Zatem konieczność zmuszała do tego, aby zrezygnować z potrzebnego odpoczynku, bo miłosierdzie przewyższa trud.
Najbardziej męczącym jest odpoczynek, kiedy ważna potrzeba dopomina się naszego ważnego działania.
Ks. H. Młynarczyk
PRZY STOLE NA PLEBANII
Gospodyni: Przygotowałam nakrycie dla ks. Mirka, ale nie wiem dlaczego nie przyszedł, a tak prawdę mówiąc, to ja jakoś dziwnie patrzę na tego naszego młodziutkiego księdza, bo znałam go od małego, niezły był łobuz, o dobrze go znałam i tu teraz ksiądz, o nie poszła bym do niego do spowiedzi.
Ks. Wikariusz: No widzi pani i cóż się dziwić, że w Nazarecie nie uwierzyli Jezusowi, bo tam się wychował znali Jego rodzinę, nawet doszło do tego, że chcieli Go zabić, bo się im naraził zbyt odważnym słowem, a przecież powiedział tylko prawdę. Tak to już w nas jest, że nie szanujemy bliskich, nie szanujemy rodziców, krewnych, przyjaciół, kolegów, nauczycieli itd. Dobrze jest, jeżeli nam przyklaskują, nie wymądrzają się, a z rodziną to mówimy, że dobrze się wychodzi tylko na zdjęciu.
Ks. Proboszcz: No niby tak, ale może być inaczej, przecież wśród apostołów byli krewni Pana Jezusa i oddali za Niego życie, Jan Chrzciciel też był krewnym Pana, tak więc to może być różnie, ale chodzi tu głównie o realizm w docenianiu rzeczywistości. Po pierwsze musimy się zgodzić z tym, że każdy człowiek jest tajemnicą i tylko Bóg go dobrze zna, po drugie musimy przestać ufać naszym ocenom, bo one mogą prowadzić nas donikąd i być przygotowanymi na to, że inni nas przewyższają, a nawet, że jesteśmy najgorsi. A to jest najpewniejsza pozycja. Tak patrząc możemy dopiero dostrzec inne horyzonty.
Ks. Emeryt: Właśnie o tym mówi drugie czytanie z dzisiejszej niedzieli, to znaczy hymn o Miłości św. Pawła Apostoła, To jest coś niezwykłego, jakby się niebo otworzyło, zapraszając wszystkich i każdego. Jakie wspaniałe porównania, jakie precyzyjne ujęcia, a równocześnie cała gama anielskich cnót. Jakie odważne stwierdzenia i zachęta, Chcesz być doskonałym, to staraj się o miłość. Właśnie tak to zrozumiała Mała św. Tereska. Zatem tylko przez miłość możemy poznać drugiego człowieka. Dlatego Pan Jezus pytał się św. Piotra Apostoła czy Go miłuje bardziej niż inni. Poznaje się tylko przez miłość.
Ks. Infułat: Tak, to prawda, tam są oszałamiające stwierdzenia, że można mieć wiarę przenoszącą góry , mówić językami ludzi i Aniołów, mieć wszelką możliwą wiedzę, znać wszystkie tajemnice, mieć dar prorokowania, a jednak w oczach Bożych być jak miedź brzęcząca, albo cymbał brzmiący, to nic nie pomoże do szczęścia wiecznego. A dlaczego nie pomoże – dlatego, że w tym wszystkim może mieć również swój udział diabeł, kusiciel, przeciwnik, kłamca, morderca. On jest zdolny do tego wszystkiego, natomiast niezdolny jest tylko do miłości, cały przesiąknięty nienawiścią, a najbardziej nienawiścią do samego Boga. Diabelską społeczność nie spaja miłość, ale wspólna nienawiść do dobra.
Ks. Henryk Młynarczyk