CO NIESIE TYDZIEŃ (5 – 11 VI 2016)

5 czerwca – X niedziela zwykła

 

Wskrzeszenie syna wdowy z Sarepty i syna wdowy z Naim, to pochylenie się Boga nad bólem matki, Maryja jest taką bolejącą Matką nie tylko nad swoim Synem, ale i nad wszystkimi dziećmi, które Jej powierzył Syn.

 

Czytania z tej niedzieli mówią o dwóch wskrzeszeniach synów wdów. Pierwsze przez proroka Eliasza, a drugie przez Chrystusa.

Mówią także o dwóch niezależnych od siebie „kanałach” przekazywania Ewangelii.

W pierwszym czytaniu (1 Krl 17,17-24) jest o tym, jak Eliasz, który został posłany przez Boga do pewnej wdowy w Sarepcie Sydońskiej, aby przetrwać trwającą 3,5 roku suszę i uratować się przed głodem. Tam, razem z wdową i jej synem byli żywieni w cudowny sposób, bowiem przez cały jego pobytu ani mąka w dzbanie, ani baryłka oliwy się nie wyczerpały. Jednak w czasie suszy umarł syn owej wdowy, a ona rozpaczała: Czego ty, mężu Boży, chcesz ode mnie? Czy po to przyszedłeś do mnie, aby mi przypomnieć moją winę i przyprawić o śmierć mego syna? Na to Eliasz jej odpowiedział: Daj mi twego syna! Następnie, wziąwszy go z jej łona, zaniósł go do górnej izby i modlił się, a dziecko wróciło do życia.

Podobne wydarzenie jest opisane w Ewangelii (Łk 7,11-17). Jezus dokonuje wskrzeszenia syna pewnej wdowy w miejscowości Naim. Miało to miejsce, w czasie przemarszu konduktu pogrzebowego. Jezus, widzą płaczącą matkę, ulitował się nad nią, zatrzymał kondukt i powiedział: „Młodzieńcze, tobie mówię: Wstań!”. Zmarły usiadł, zaczął mówić i Chrystus oddał go matce.

Te dwa przypadki wskrzeszenia są symboliczne. W pierwszym wskrzeszony syn wdowy, kobiety nie należącej do narodu wybranego i u której schronił się przed głodem Eliasz, jest znakiem, że Bóg jest Bogiem wszystkich ludzi i jest Ojcem wszystkich narodów.

Drugi opis wskrzeszenia z Ewangelii jest znakiem Bożego Miłosierdzia. Chrystus, widząc rozpacz matki, ulitował się nad nią. Tak jak ulitował się nad całą ludzkością. Maryja jest Matką wszystkich ludzi, Matką Kościoła i Chrystus przez Nią okazuje swoje miłosierdzie.

Natomiast w drugim czytaniu (Ga 1,11-19) jest o tym, że św. Paweł otrzymał Ewangelię wprost od Chrystusa. Nawrócony pod Damaszkiem, nie nauczył się ani nie przyjął Ewangelii od żadnego człowieka, ale sam Chrystus mu objawił tę Ewangelię. Są zatem jak gdyby dwa kanały, przez które dana została światu Ewangelia – przez apostołów, którzy nauczyli się od Chrystusa, od Niego przyjęli wszystko bezpośrednio i drugi kanał, całkiem niezależny – od św. Pawła, który otrzymał ją wprost od Chrystusa. Te dwa przekazy Ewangelii łączą się w jedno. Potwierdzają się one nawzajem.

Paś baranki Moje, paś owce Moje, powiedział Pan do św. Piotra, aby głosił z innymi Ewangelię którą słyszał i czyny Jego, które widział. Natomiast św. Paweł powiedział: biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii, bo to sam Chrystus wlał Ewangelię w serce Pawła.

 

6 czerwca – Poniedziałek

 

Bałwochwalstwo jest najcięższa winą, bo ono sprzeciwia się Duchowi Świętemu i przykazaniu miłości Boga ponad wszystko.

 

Czytania z poniedziałku mówią o Bożym sądzie i o Bożych darach. Boży sąd pokazany jest w pierwszym czytaniu (1 Krl 17,1- 6). Jest w nim wyjaśnienie, dlaczego Bóg zesłał na Izrael trwający przez 3 lata głód. Otóż, panujący wówczas król Achab czynił to, co złe w oczach Pana i stał się gorszy od wszystkich swoich poprzedników. Zaczął służyć Baalowi, oddawać mu pokłon, wzniósł mu ołtarz i wziął sobie za żonę Izebel, córkę króla Sydończyków. Dlatego prorok Eliasz przekazał Achabowi taką wiadomość: Nie będzie w tych latach ani rosy, ani deszczu, dopóki nie powiem.

Po tym oświadczeniu udał się według wskazówek Boga do potoku Kerit, gdzie karmiły go kruki.

Boże błogosławieństwa są przedstawione w Ewangelii (Mt 5,1-12). W ośmiu błogosławieństwach są wyszczególnione święte postawy ludzi i dary, jakie one przynoszą. Wyliczanie błogosławieństw zaczyna Chrystus od słów: Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Ostatnie zaś błogosławieństwo mówi że, błogosławieni jesteśmy, gdy ludzie nam urągają i prześladują nas, z powodu Chrystusa, bo wielka nas za to czeka nagroda w niebie.

Błogosławieństwa Ewangeliczne to duchowy awans człowieka, na wyższy stopień egzystencji i bliskość z Synem Bożym i z Jego Duchem.

 

7 czerwca – Wtorek

 

Eliasz gorliwością o chwalę Pana płonął jak pochodnia, dlatego jego życie było jak hymn na cześć Boga i dlatego został wzięty do nieba.

 

Czytania z wtorku mówią o tym, że chrześcijanin tak jak prorok Eliasz, powinien być solą dla ziemi i światłem dla świata – czyli mamy być nie tylko znakiem, ale i swym czynnym działaniem świadczyć o obecności Boga na ziemi.

W pierwszym czytaniu (1 Krl 17,7-16) jest mowa o proroku Eliaszu. On po zapowiedzeniu, jak to było w poprzednim dniu czytane, trzyletniej suszy za występki Izraela, uciekał przed rządzącymi – przed królem Achabem i jego żoną Izabel. Ukrył się przy potoku Kerit, gdzie kruki go żywiły, jednak po pewnym czasie potok wysechł i wówczas Pan skierował go do Sarepty koło Sydonu, aby przetrwał ten trudny czas mieszkając u wdowy, która tam żyła. Spotkał ją, gdy zbierała drwa, by ugotować posiłek z ostatków swych zapasów mąki i oliwy, a potem umrzeć z synem.

Powiedział jej prorok, żeby się nie obawiała, bo dzban mąki się nie wyczerpie ani baryłka oliwy się opróżni aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz na ziemię. Tak też się stało. Natomiast Ewangelia (Mt 5, 13 – 16) jest o tym, że chrześcijaństwo ma być solą dla ziemi i światłem dla świata, przynagla nas do gorliwości w służbie Ewangelii. Myśl przewodnia tych dwóch czytań to żeby zachowywać wszystko przed zepsuciem jak sól i dodawać wszystkiemu ewangelicznego smaku. Ale równocześnie ci, którzy chcą być solą ziemi i światłem dla świata, jak prorok Eliasz, muszą się liczyć z konsekwencjami. Bo świat będzie ich nienawidził i prześladował. Chrystus powiedział: „Jeżeli Mnie prześladowano, również i was prześladować będą.”

Jeżeli nie będziemy solą dla ziemi i światłem dla świata, to będziemy wyrzuceni i podeptani przez ludzi i nikt nam nie pomoże.

 

8 czerwca – Środa

 

Chrystus przyszedł, aby wypełnić Stare Prawo zawarte pod Synajem, wypełnić w Ofierze Ciała i Krwi Swojej, uwolnić od zniewolenia, uczynić zdolnymi do doskonałej miłości.

Czytania ze środy mówią o tym, jaki był cel przyjścia Chrystusa na ziemię. W Ewangelii (Mt 5,17-19) Jezus wyjaśnia, że nie przyszedł znieść Starego Prawa, lecz je wypełnić. Powiedział to dlatego, że słuchając Go, ludzie sądzili, iż występuje przeciwko Staremu Prawu, krytykując różne postawy i zachowania zarówno przywódców, jak i ludu. Pan Jezus wyjaśnił, że tak nie jest, że dopóki ziemia i niebo nie przeminą ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.

Jego przyjście nie było po to, aby znieść Stare Prawo, ale żeby je wypełnić. Nikt inny nie był w stanie wypełnić tego Prawa do końca. Chrystus jak gdyby „prawnie” ustosunkowując się do Starego Prawa, przyszedł je wypełnić, aby otworzyć ludziom drogę do nowego prawa – prawa miłości.

O drogach tego Starego Prawa mówi pierwsze czytanie (1 Krl 18,20-39), które jest jak gdyby kontynuacją poprzednich. Kiedy miał się kończyć trzyletni okres suszy, Eliasz sam przyszedł do Achaba, spotkał się z nim i zaproponował pojedynek mający pokazać, który Bóg jest prawdziwy. Zaproponował, ażeby 450 proroków pogańskich – tych, którzy sprzeciwiali się Bogu prawdziwemu – zgromadziło się na górze Karmel, a na przeciwko nich stanie on sam. Kiedy się tam zebrali, kazał postawić przeciwnikom ołtarz, podczas gdy on postawi swój. Pojedynek miał polegać na tym, że oni się mieli modlić do swego boga, żeby spuścił ogień z nieba i żeby spłonęła ta ofiara, a Eliasz będzie się modlił do swego Boga. I tak się stało. Najpierw poganie przez pół dnia bez efektu wznosili modły przy swym ołtarzu, a potem Eliasz pomodlił się do Boga i spadł ogień z nieba i pochłonął nie tylko ofiarę i kamienie, ale także wodę w rowie, która była dookoła nalana, dając w ten sposób znak, kto jest prawdziwym Bogiem.

Tak Boża Opatrzność prowadziła ludzkość do przyjęcia prawdy i światła Bożego. Wiele było Bożych wysiłków, aby otworzyć drogę do prawdy, nie naruszając wolności człowieka, ale działając na jego serce i uczucia, aby pokochał Boga z całego serca, z całej myśli, ze wszystkich swoich sił.

Pojedynek na Górze Karmel o prawdziwego Boga, odbywa się także w ludzkich duszach i Bóg pomaga człowiekowi uwierzyć, dając ogień spalający nasze słabości i wątpliwości.

 

9 czerwca – Czwartek

 

Trzyletnia susza w Izraelu i zwycięstwo Eliasza na górze Karmel, przypomniały Izraelowi o powinnościach wobec Boga i o miłości do niego.

 

Czytania z czwartku mówią o tym, jak wysoko podniesiona jest „poprzeczka”, którą trzeba pokonać, aby wejść do królestwa niebieskiego.

Pierwsze czytanie (1 Krl 18,41-46) zaczyna się od opisu zakończenia trwającej ponad 3 lata suszy. Po zwycięstwie nad pogańskimi prorokami na górze Karmel, Eliasz pochylił głowę ku ziemi modląc się i kazał siedmiokrotnie swojemu słudze iść nad brzeg i oglądać horyzont. Za siódmym razem sługa powiedział, że widzi obłok jak dłoń człowieka, która podnosi się z morza. To był dla Eliasza znak, że zbliża się deszcz, który też niedługo lunął na ziemię.

Natomiast w Ewangelii (Mt 5,20-26) Chrystus powiedział: „Jeżeli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszy, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.” To bardzo wysoko postawiona poprzeczka, bo przecież uczeni w Piśmie i faryzeusze uważali się za sprawiedliwych, że oni są najsprawiedliwsi i że w ich ręku jest zbawienie ludzi. Tymczasem Chrystus zażądał, by zwykły człowiek był od nich sprawiedliwszy. Ta nowa sprawiedliwość musiała się zrodzić w sercu. Powiedział Chrystus, że kto się gniewa na swego brata, już podlega sądowi. Kto powie bratu, „bezbożniku” podlega karze ognia piekielnego. Chcesz złożyć ofiarę, najpierw pojednaj się ze swoim bratem. Te wypowiedzi, łącznie z pierwszym czytaniem, w którym jest opis zwycięstwa Eliasza nad prorokami pogańskimi, mówią o pewnych wymogach. Musimy oczyszczać nasze myśli aby prawdziwe i prawe były nasze uczynki.

Nie my wyznaczamy ramy sprawiedliwości, i nie my jesteśmy sędziami we własnej sprawie, to Pan jest sprawiedliwością sprawiedliwych.

 

10 czerwca – Piątek

 

Spotkanie Eliasza z Bogiem na górze Horeb, to droga duszy ludzkiej do Niego i oczyszczenie wszystkiego, co wiąże nas z ziemią i z naszym ziemskim myśleniem.

 

Czytania z piątku mówią o oczyszczeniu, jakie musi poprzedzić spotkanie z Bogiem. W pierwszym czytaniu (1 Krl 19,9a.11-16) są w dalszym ciągu opisywane dzieje Eliasza. Prorok, uciekając przed zemstą królowej Izabel, udał się na pustynię i tam usnął. Obudził go anioł trącając i mówiąc: Wstań i jedz! Przy głowie miał dzban z wodą i podpłomyk. Zjadł i wypił. Umocniony tym pokarmem szedł 40 dni i 40 nocy do Bożej góry Horeb, gdzie wszedł do pewnej groty i przenocował. Powiedział mu Pan Bóg, aby stanął na górze wobec Pana, gdy On będzie przechodził. Przed Panem szła straszliwa wichura, ale Pan nie był w tej wichurze. Potem miało miejsce trzęsienie ziemi, lecz Pana nie było w tym trzęsieniu. Potem był ogień, lecz w nim też nie było Pana. Na końcu był szmer łagodnego powiewu i wtedy Eliasz, zasłoniwszy twarz płaszczem wyszedł i stanął przy wejściu do groty. Pan wówczas przemówił do niego i przekazał instrukcję co do tego, co Eliasz ma uczynić: namaścić Chazaela na króla Aramu, namaścić Jehu, syna Nimsziego, na króla Izraela, a wreszcie Elizeusza namaścić na proroka po sobie.

Z kolei w Ewangelii (Mt 5,27-32) Chrystus, kontynuując poprzednie wypowiedzi, mówi: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Dlatego jeśli twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. I jeśli twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden  z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła.

Wypowiedział się również odnośnie małżeństwa, mówiąc, że każdy kto oddala swoją żonę, naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa. Ten rygoryzm, który każe się nam odciąć od grzechu, aby zbliżyć się do Pana jest ujęty podobnie w pierwszym czytaniu. Ta wichura, to trzęsienie ziemi, ten ogień, który poprzedzał łagodny powiew wiatru, to oczyszczające działania, które mają wyrzucić grzech z naszego serca, aby w tym łagodnym wietrzyku – tak jak w raju – człowiek mógł się spotkać z Bogiem.

Nasza sprawiedliwość kosztuje naszą grzeszną naturę wiele wysiłku, ale Pan nas wspomaga i nie opuści aż do zwycięstwa.

\

11 czerwca – Sobota – Wspomnienie św. Barnaby Apostoła

 

Chrystus posyłając uczniów na apostolski trud mówi – darmo otrzymaliście, darmo dawajcie. Skarb Ewangelii jest bezcenny i nie można nim kupczyć, bo w nim obecny jest sam Bóg.

Czytania z soboty mówią o poleceniach Jezusa Chrystusa, o pracy apostolskiej Jego uczniów i jak te zalecenia były wprowadzane w pierwotnym Kościele.

Ewangelia (Mt 10,7-13) to wskazania Chrystusa na pracę apostolską. Powiedział: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski!

Natomiast w pierwszym czytaniu (Dz 11,21b-26;13,1-3) jest o tym, jak w Antiochii żyli chrześcijanie i się coraz bardziej rozwijała Ewangelia. Dowiedzieli się o tym w Jerozolimie i wysłali tam Barnabę. On, kiedy przybył i zobaczył działanie łaski Bożej, ucieszył się i poszukał Szawła z Tarsu czyli św. Pawła, przyprowadził go do Antiochii i tam przez cały rok pracowali w Kościele, nauczając wielką rzeszę ludzi. I tam po raz pierwszy nazwano uczniów Chrystusa chrześcijanami.

Jest w tym fragmencie mowa o tym, że gdy odprawili publiczne nabożeństwo i pościli, rzekł Duch Święty: Wyznaczcie mi już Barnabę i Szawła do dzieła, do którego ich powołałem. Wtedy po poście i modlitwie oraz po włożeniu na nich rąk, wyprawili ich. Świadczy to o bardzo wyraźnym działaniu Ducha Świętego w Kościele.

Duch Święty w pierwotnym Kościele pouczał i prowadził Apostołów jakby za rękę. Tak tworzyły się i umacniały Gminy chrześcijańskie, następne wieki budowały się tą świętą historią i tak będzie do skończenia świata.

  

Ks. H. Młynarczyk

 


PRZY STOLE NA PLEBANII

 

Pani gospodyni – Jak słuchałam dzisiejszych czytań mszalnych, w których były opisane dwa wskrzeszenia zmarłych dzieci i tragedie wdów, które te dzieci utraciły, to przypomniała mi się moja siostra też wdowa i ona też pochowała swojego syna który chodził do VI klasy. Pamiętam jej rozpacz i jak się o niego modliła, nic nie pomogło i wtedy nachodziły mnie wątpliwości, jak to jest z tym Bożym miłosierdziem i dlaczego Pan Bóg tylko niektórym okazuje taką szczególną łaskę, jak w tych czytaniach mszalnych.

Ks. wikariusz – Pani Mario, no to już tak jest z naszym życiem, umieramy z różnych powodów, czasem są to wypadki, czasem infekcje, czasem zły styl życia, żywienia, a także nasze choroby są ukryte w naszych genach, na które często mają wpływ poprzednie pokolenia i już nic na to nie poradzimy. Długie życie nie jest znakiem szczególnego wyróżnienia przez Stwórcę, ani krótkie życie jakąś karą, za grzechy własne czy naszych przodków. Nie trzeba tu tragizować, bo samo zaistnienie jako człowieka ma niewyobrażalną wartość, liczy się tylko jakość życia i Bóg najlepiej wie kiedy kogo zabrać.

Ks. proboszcz – Właśnie, tak jest ze św. Stanisławem Kostką z młodzieńcem, który należał do Zakonu Jezuitów i umarł przed 18 rokiem życia. Pierwsze czytanie brewiarzowe z jego liturgicznego wspomnienia z Księgi Mądrości poucza nas: „Sprawiedliwy, choćby umarł przedwcześnie, znajdzie odpoczynek. Starość jest czcigodna nie przez długowieczność i liczbą lat się jej nie mierzy: sędziwością u ludzi jest mądrość, a miara starości życie nieskalane. (…) Zabrany został by złość nie odmieniła jego myśli, albo ułuda nie uwiodła jego duszy (…) Wcześnie osiągnąwszy doskonałość, przeżył czasu wiele.” Oczywiście to odnosi się głównie do wybranych (świętych), ale jest też odnośnikiem do wszystkich, bo tylko Bóg zna prawdę o człowieku.

Ks. emeryt – Owszem, ale tutaj w zwykłym życiowym ludzkim podejściu chodzi o coś innego. Tu w pewnym sensie są pretensje do Pana Boga o wiele rzeczy: że jest nierówność miedzy ludźmi z ich talentami, statusem społecznym, zdrowiem, szansami na tzw. szczęście i jak u tych wdów –Pan Bóg coś daje człowiekowi, pozwala mu się w tym rozkochać, potem nagle zabiera, tak jak tych synów. Wydaje się jakby to była jakaś tragiczna gra i człowiek czasem traci sens wszystkiego. Jest wiele odpowiedzi na te pytania i nie ma tu na to miejsca, ale popatrzmy krótko na celowość tych Bożych działań, że każdy ma do spełnienia swoje jedyne niepowtarzalne zadanie. Takie miał Chrystus, Matka Boża, św. Józef, Jan Chrzciciel, prorocy, Patriarchowie, dzieci pozabijane w Betlejem męczennicy pierwszych wieków itd. I to wszystko ma sens i wartość nieskończoną jeżeli pojmujemy to w słowach „Bóg dał Bóg wziął”, jeżeli zrozumiemy to w kontekście całego świata i wszystkich czasów, a nie obracamy się tylko w naszym małym kręgu, to wszystko ze spokojem wewnętrznym przyjmiemy, chociaż na zewnątrz może być bardzo ciężko, przecież Chrystus też nad Łazarzem zapłakał.

Ks. infułat – Ja bym tu jeszcze dołożył opiekę Kościoła na wszystkimi jego członkami i innymi spoza Kościoła. Trzeba nam pamiętać że nikt z ludzi nie jest samotny ale jego sprawy są sprawami wszystkich. Nasze modlitwy liturgiczne, wspólnotowe, osobiste, wzajemnie się krzyżują, przenikają, a Duch Święty wspomaga nas w tym co nie jesteśmy w stanie wyrazić słowami. Jesteśmy członkami Mistycznego Ciała Chrystusa i łączy nas ta sama miłość. Idźmy zatem śmiało, wypełniając swoje zadania, choćby były jak najbardziej zwyczajne, bo to wszystko ma głęboki sens zbawczy. Przeżywajmy nasze uczucia najbardziej z naszym Ojcem Niebieskim, z Chrystusem w Duchu Świętym. Cieszmy się z cieszącymi i płaczmy z płaczącymi.

 

Ks. H. Młynarczyk

.